Można powiedzieć, że Daniel Filipowicz obchodzi ze swoją poezją Srebrne Gody. W tym roku minęło bowiem 25 lat od kiedy oficjalnie przedstawił swój pierwszy wiersz.
- Forma wierszowana, żeby nie szafować słowem poezja, pojawiła się, gdy byłem jeszcze dzieckiem, ale datę rozpoczęcia twórczej działalności obrałem w związku z uzyskaniem pewnego rodzaju dojrzałości – wyjaśnia Daniel.
Wspomina przy okazji lata dziecięce i swoją mamę, która „sypała jak z rękawa” rymowankami, przysłowiami, powiedzonkami ludowymi. - Mama ubierała życiowe prawdy w słowa wierszowane – wspomina. - Nie wiem, czy sama te rymy tworzyła, czy też je gdzieś wcześniej słyszała. Będąc dzieckiem specjalnie tego nie dociekałem.
Wolał poezję śpiewaną od rocka
Coś jednak zostało po tych maminych recytacjach, bo już jako młodzieniec Daniel wolał słuchać poezji, niż ostrego rocka.
- W piosenkach od muzyki o wiele ważniejszy był dla mnie tekst – mówi. - Jako dziecko lubiłem więc słuchowiska, a gdy później koledzy słuchali „mocnego uderzenia”, ja zachwycałem się poezją śpiewaną. Podziwiałem: Macieja Zembatego, Leonarda Cohena, Agnieszkę Osiecką, Jacka Cygana, czy Kabaret Starszych Panów.
Tuż przed maturą postanowił napisać poważny, ambitny, wiersz, ale że nie był nim zachwycony, to zarzucił pisanie na kilkanaście lat. Jednak wrócił do pisania w czasie, który był dla niego trudny.
Rymowane raporty policyjne
- Wówczas pisanie było dla mnie formą terapii. Dzięki temu dawałem upust różnym emocjom. Mogła to być miłość, czy złość, nienawiść i obrona przed nienawiścią – wymienia Daniel Filipowicz. - Potrafiłem napisać od dwóch do czterech wierszy w ciągu jednego dnia. To dawało mi ukojenie i uchroniło przed psychoterapią.
Warto wspomnieć, że Daniel przez ok. 20 lat pełnił służbę w policji i jako oficer prasowy nierzadko pisał wierszem... meldunki, które wysyłał do biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
- Oczywiście nie nadawały się do upublicznienia, więc ich żywot był bardzo krótki, ale za to podobały się paniom z zespołu prasowego – śmieje się Daniel, który od lat jest już emerytem.
Zaczęło się od Talibów
Po odejściu ze służby, przez jakiś czas pracował w Lidze Obrony Kraju, gdzie zajmował się obsługą prawną nieruchomości, ale znalazł też czas na pisanie wierszy, czy fraszek. Kiedyś zainspirowany doniesieniami medialnymi napisał żartobliwy tekst o Talibach, których przytransportowano do Szyman. Tekst tak spodobał się jednemu z kolegów, że ten, bez wiedzy Daniela, zaniósł wiersz do redakcji Kurka Mazurskiego i pokazał redaktorowi naczelnemu Andrzejowi Olszewskiemu.
- Redaktor się do mnie odezwał i zapytał, czy może ten tekst opublikować – wspomina Daniel. - Byłem mile zaskoczony i oczywiście zgodziłem się. Tak nawiązaliśmy współpracę. Byłem przekonany, że potrwa przez pięć, może siedem, wydań tygodnika, a pisałem do Kurka przez kolejne siedem lat! To był czas, w którym kształtował się mój styl i utwierdziłem się w przekonaniu, że warto publikować. Z pisaniem do szuflady jest tak, jak z ukrytym w szufladzie diamentem. Jeśli nikt go nie ogląda, to jest wart tyle samo, co zwykły kamień. Bardziej wartościowa bywa znaleziona na plaży muszla, którą stawiamy na półce. Możemy ją wówczas podziwiać, wspominać i pokazać innym.
Wystawa... wierszy
Zapewne dlatego Daniel zaczął zbierać swoje teksty, wiersze, fraszki, aforyzmy. Powoli rodził się pomysł na publikację tomiku, ale realizacja ciągle się odwlekała. Można było natomiast zapoznać się z jego poezją podczas wieczoru autorskiego w szczycieńskiej bibliotece. Najpierw jednak Biblioteka Pedagogiczna zorganizowała... wystawę jego wierszy.
- Zbliżały się walentynki – wspomina Daniel. - Panie z biblioteki postanowiły wydrukować moje erotyki w dużym formacie i powiesiły w ten sposób kilkanaście moich wierszy. Później ówczesna dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej zaproponowała mi wieczór autorski, a tematem miała być poezja miłosna. Zdaje się, że to też były walentynki. Ponieważ nie miałem wydanego żadnego tomiku wierszy, postanowiliśmy, że erotyki będzie recytowała młodzież i tak się stało.
Przełomowym momentem w życiu poetyckim Daniela było spotkanie z poetką, prozatorką, eseistką i biografką Danutą Czerwińską-Murawską z Lipnowskiej Grupy Literackiej oraz członkinią Związku Literatów Polskich.
- Dużo mi pomogła. Wysyłałem jej teksty do poprawek, ale też przekazała mi wiedzę potrzebną do publikacji – opowiada Daniel Filipowicz. - Wtedy też powstał pomysł, by wydać tomik moich wierszy, w którym wykorzystamy także, jako tło, rysunki mojej córki. Chcieliśmy ten zbiór wierszy zatytułować „Moje obrazy wierszem”.
Kiedy materiały do tomiku były już niemal gotowe, skradziono Danielowi z biura tablet i telefony.
- Tomik przepadł, a mnie się odechciało wydawania go – podsumowuje nieprzyjemne wydarzenie autor wierszy.
Nie ma jak szerokie... „Horyzonty”
Tamta publikacja nie doszła do skutku, ale wiersze Daniela trafiły do trzech kolejnych wydań antologii poezji pt. „Horyzonty”, w której publikują członkowie grupy o tej samej nazwie.
- Grupa liczy już blisko tysiąc członków – opowiada. - Są w niej też poeci dużego formatu, tacy jak Piotr Kocjan, którego piękne wiersze szczerze podziwiam. Mam ich kilka tomików. Jako ciekawostkę podam, że Piotr wychowywał się na tym samym podwórku co Jacek Cygan.
„Horyzonty” są aktywne na Facebooku. Daniel chętnie publikuje na tym profilu swoje wiersze, ale też aktywnie komentuje, lajkuje, a teraz także jest jednym z moderatorów.
- Lubię dyskutować o poezji – mówi. - Nie lubię rywalizacji, ale uważam, że warto się wspierać w rozwoju, rozmawiać, reagować. Internet, którego wcześniej nie doceniałem w kontekście poezji i kultury, przekonał mnie do siebie. Dzięki social mediom poznałem wielu interesujących ludzi o podobnych zainteresowaniach. Jest sporo grup poetyckich i że publikacja wierszy w sieci ma sens. Przyznaję, że nie tylko publikuję, ale też naprawdę dużo czytam.
Szopka noworoczna i duchy na zamku
Jednym z kontaktów, który sobie Daniel ceni jest grupa Radio Luizjanka.
- To dzięki twórczyniom tego internetowego radia Luizie i Jance (od imion powstała jego nazwa) mam broszurkę jubileuszową, którą rozdaję podczas wieczorów autorskich. To one wybrały do niej wiersze.
W ciągu tych 25 lat pisania powstało wiele utworów. Ciekawą literacką przygodą Daniela była... szopka noworoczna w Kurku Mazurskim.
- Nie jest łatwo napisać szopkę – tłumaczy autor. - Poza tym, że trzeba jej bohaterom nadać cechy pierwowzorów, zrymować tekst, to jeszcze dostosować do odpowiednich melodii, bo przecież taką szopkę się śpiewa, a ja specjalnie talentów muzycznych nie posiadam. Ma je na szczęście moja żona, która mi w tym zakresie pomogła.
Drugą ciekawostką w działalności Daniela Filipowicza był scenariusz do wydarzenia „Duchy na zamku”.
- Zadzwonił do mnie kiedyś Arek Leska i powiedział, że ma taki pomysł, żeby w szczycieńskich ruinach zamku straszyły duchy. Powiedziałem mu, że pomyślę i wymyśliłem, że jeśli duchy to najlepiej bohaterowie „Krzyżaków” i tak stworzyłem scenariusz, a w nim duchy: skrzywdzona Danusia, Zbyszko, który jej bronił i oczywiście czarny charakter, czyli duch potępiony Zygfryd de Löwe.
Duchy ukazywały się „na zamku” od 2022 roku do 2024. Z czasem doszedł jeszcze duch Juranda. W pierwszym roku podczas wakacji i przez wrzesień inscenizację można było oglądać co czwartek, w kolejnym sezonie już tylko raz w miesiącu, a w roku 2024 odbyła się jedynie raz i duchy zniknęły. Szkoda. Może kiedyś wrócą.
Poezja okolicznościowa
Daniel ma szeroki zakres swojej poetyckiej i literackiej działalności. Przy okazji dobrze wspomnieć, że znajomi i rodzina lubią korzystać z jego umiejętności i niedawno pisał wiersze... dla dwóch młodych par. Jeden z tekstów powstał już na weselu. Łza wzruszenia zakręciła się w niejednym oku.
- Są sytuacje, kiedy trudno mi odmówić prośbom o napisanie czegoś okolicznościowego - zwierza się autor. - Takie okazje, jak śluby, to ogromna przyjemność, ale zdarzają się też chwile trudne, bolesne. Napisałem kilka wierszy-nekrologów po znanych osobach, których odejście mną poruszyło. Tak było kiedy odeszli: Janusz Rewiński, Tadeusz Woźniak, czy motorowodniak Waldemar Marszałek. Daniel Filipowicz napisał też mowę pogrzebową dla byłego komendanta Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie Ireneusza Klemczaka. To było bardzo trudne i odpowiedzialne zadanie.
Twórcze plany
Wiersze Daniela można było przeczytać między innymi w periodyku „Cztery zeszyty and after”. Dostał również propozycje zamieszczenia swojej twórczości w antologii erotyków pt. „Ciche wyznania” oraz w publikacji „Proza życia”. W planach ma natomiast powieść, rodzaj biografii przeplatanej wierszami, której tytuł już znam - „Garbem do ściany”.
- Ten tytuł to wynik mojego pecha życiowego – zdradza autor. - Ja mam anioła stróża, co się cieszy, jak mnie wkurza – śmieje się Daniel.
Chyba jednak nie jest tak źle. Ciągle przecież powstają nowe wiersze. Niektóre ukazały się też w Tygodniku Szczytno. Już w przygotowaniu są „Małe Ojczyzny”, zbiór poetycki różnych autorów, który, jak twierdzi mój rozmówca, jest „rozbiegówką” do planowanego autorskiego tomiku wierszy pt. „Pegaz nad Szczytnem”, bo warto wiedzieć, że Daniel Filipowicz „Szczytnem się szczyci”.
Ewa Lubińska
***
A ja się Szczytnem szczycę
Bom Krzyżak rodowity
Szczytnem się też zachwycam
Każdym kolejnym świtem...
Szczególnie gdy dzień dżdżysty
I jesienna szaruga
Dla mnie jest oczywiste
Przeglądać się w kałużach...
Bo gdy mokre ulice
Szczytno bardziej zachwyca
Dlatego Szczytnem się szczycę
I jego urodą zachwycam...
...z obawą trochę patrząc, że kiedyś ten stan minie
i zachwyt różowy blask zatrze...i się zakocham w Lublinie.
Wcześniej ten artykuł mogłeś przeczytać w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno" .
Idealne miejsce do driftu dla wyborców ochmana
KrytykaKrytyczna
2025-10-12 13:00:58
No proszę jak to pijany myślał, że sobie spokojnie przejedzie przez miasto i dopadła go długa ręka sprawiedliwości nieprawidlowo jadącego kierowcy...
Kamil
2025-10-12 05:32:25
Czyli tak niezbyt fajnie bo zabiorą chłopakom miejsce do gry w kosza. Dopiero co mówiono że na Placu Juranda fajniej bo lepiej dostępna lokalizacja...
Jan
2025-10-12 05:28:02
I tak się robi uśmiechnięte interesy. Pewnie będzie tylko jedna oferta, bo kto ma zarobić, ten zarobi. A tak w ogóle to kiedy radni, (bo nie miasto), podjęli taką decyzję?, i czy była ona skonsultowana z mieszkańcami? Tam było i jest świetne miejsce na estradę, dużo lepsze niż na plaży, i to chcą zniszczyć? Kto w lato idzie na łyżwy!!!??? chyba tylko umysłowo chorzy.
Nikoś
2025-10-11 20:23:10
a cyrk jedzie dalej
że tak powiem
2025-10-11 19:13:15
Wielkie brawa ! dla burmistrza i Rady Miejskiej ! Wreszcie to straszydło zmieni wygląd.
Anka
2025-10-11 17:57:58
,, Zastanawiam się, czy poza stacjami paliw w ogóle są w Szczytnie sklepy sprzedające alkohol w tych godzinach\"- to trzeba sprawdzić , a nie ...
że tak powiem
2025-10-11 08:21:20
\"bo inne miasta tak robią\" - świetny argument, nie ma co
2025-10-10 11:43:26
Nie progi zwalniające, tylko wyniesione przejścia dla pieszych. W okolicy Szczytna mamy zdaje się tylko jedno takie, na końcu Kamionka na drodze w stronę Szczycionka. Spróbujcie to przejechać szybciej niż 20 km/h, to dalej już nie pojedziecie. Zawsze zastanawiało mnie, kto tam mieszka, że dał radę załatwić sobie coś, na co prawie 30 tysięcy ludzi w Szczytnie najwyraźniej nie zasługuje.
Kowal
2025-10-10 11:35:39
Pozdrawiam Rezerwę 86-88 Jesień
bolek65
2025-10-10 09:22:00