Alkohol, narkotyki, przemoc i zaniedbywanie dzieci to najczęstsze powody umieszczania dzieci w placówkach i rodzinach zastępczych. Tylko w 2024 roku 66 dzieci z naszego powiatu, ze względu na niewydolność wychowawczą rodziców, zostało objętych opieką systemową. - Niestety, są to bardzo często sytuacje skrajne, w których zdrowie, a nawet życie jest zagrożone – mówi Justyna Maroszek, kierownik zespołu pieczy zastępczej.
Powiatu szczycieńskiego nie omijają problemy. Jednym z nich jest wzrastająca liczba dzieci, które ze względu na niewydolność wychowawczą rodziców trafiają pod opiekę systemu. Do rodzin zastępczych i domów dla dzieci.
Za nami dopiero cztery miesiące 2025 roku, a już 15 dzieci zostało umieszczonych w rodzinach zastępczych, a dwójka w domach dla dzieci. Te liczby nie napawają optymizmem. Zwłaszcza że sytuacje, z powodu których dzieci muszą opuścić domy związane są ze skrajnym zaniedbaniem, problemami rodziców z używkami, przemocą, a nawet wykorzystywaniem seksualnym.
- To wielkie dramaty dzieci, lecz decyzje podejmowane przez sąd są ostatecznością. Rodzice nie zostają pozbawieni jednak praw i mają możliwość zawalczenia o odzyskanie dzieci – wyjaśnia Marta Ziółek, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Szczytnie. - Nie wszyscy z niej korzystają. Nie chcą zrezygnować ze swojego stylu życia, a mogą liczyć na wsparcie z ośrodków pomocy i instytucji.
Aktualnie w powiecie szczycieńskim działają domy dla dzieci w Szczytnie i Pasymiu. Rodzin zastępczych jest sporo. Lwią część stanowią te tworzone przez osoby spokrewnione z dziećmi – babcie, rodzeństwo, ciocie i wujków. Są również zawodowe rodziny zastępcze i rodzinne domy dziecka. W 2024 roku do grona już istniejących dołączyły dwie rodziny zastępcze niespokrewnione. Kolejna rozpoczęła proces przygotowawczy.
- To wciąż za mało w stosunku do potrzeb – podkreśla Justyna Maroszek. - To w dużej mierze dzięki osobom spokrewnionym, które decydują się przyjąć dzieci, zwłaszcza te młodsze, nie trafiają one do placówek opiekuńczych. W przypadku nastolatków sprawy się bardziej komplikują.
W 2024 roku tylko dziesięcioro dzieci powróciło do rodziców biologicznych, którym udało się stanąć na nogi. Ten proces nie był krótki. Dzieci spędziły w pieczy zastępczej wiele miesięcy i nie ma również gwarancji, że rodzice nie wrócą do starych przyzwyczajeń, a dzieci ponownie trafią do systemu.
- Takie sytuacje nie są odosobnione. Niestety, rodzice potrafią zawodzić je nawet kilka razy – dodaje Marta Ziółek.
Warto tu na chwilę się zatrzymać. Wiele osób z pewnością uzna, że skoro rodzice nie zdają egzaminu, to może lepiej pozbawić ich praw rodzicielskich i pozwolić, aby dzieci znalazły rodziny adopcyjne.
- Nie jest to proste. Prawa rodzicielskie odbiera się w skrajnych przypadkach. Do tego szanse na adopcje mają głównie małe dzieci. W naszym powiecie w minionym roku rodziny znalazła tylko piątka dzieci w wieku do trzech lat – wyjaśnia Maria Ziółek. - W przypadku dzieci starszych takie sytuacje są marginalne.
Jak chociażby historia 11-leniej dziewczynki, której rodzice stracili prawa rodzicielskie, gdy ta miała około 7 lat. Pojawiła się rodzina, która rozważała jej adopcję. Spotykali się przez wiele miesięcy, nawiązali więź, aż w końcu potencjalni rodzice zrezygnowali.
- Po raz kolejny zawiedli ją dorośli – mówi Justyna Maroszek.
Każda z historii dzieciaków odebranych biologicznym rodzicom to materiał na osobny artykuł. Masa bólu, cierpienia, poczucie bycia niechcianym, często gorszym. Ale w tym wszystkim i tak pojawiają się dobre zakończenia.
- Miłość, którą dzieci dostają w rodzinach zastępczych jest doskonałym lekarstwem. Ilość wsparcia, na które mogą liczyć jest ogromna – mówi Justyna Maroszek. - Patrząc na rodziny spokrewnione i zawodowe, do których trafiają zaniedbane, z wieloma problemami zdrowotnymi i rozwojowymi, z którymi udaje się uporać widzimy, że dzieciaki rozkwitają. To zawsze jest budujące.
Rodziny zastępcze robią wiele, aby wesprzeć rozwój dzieci. Pomagają im pokonywać kolejne bariery podczas gdy sami mierzą się z wieloma problemami. Dotyczy to dostępności specjalistów i nie chodzi tu o tych, których konsultacje są „sponsorowane” przez NFZ.
- Do psychologów i psychiatrów czekają w wielomiesięcznych kolejkach. Jako instytucja staramy się ich wspierać w szukaniu specjalistów i widzimy, jak jest to trudne – dodaje Marta Ziółek.
PCPR w Szczytnie cały czas poszukuje chętnych do tworzenia niespokrewnionych rodzin zastępczych. Kampanie informacyjne i akcje promujące rodzicielstwo zastępcze mają na celu podniesienie wiedzy lokalnej społeczności na temat rodzicielstwa zastępczego.
- Widzimy, że ludzie się otwierają na rozmowy. Pytają, mówią, że myślą o zostaniu rodziną zastępczą – mówi dyrektor Ziółek. - Wiemy, że takiej decyzji nie podejmuje się pochopnie. Jest to proces, w którym trzeba wiele rzeczy przemyśleć i dobrze rozważyć. My zawsze służymy wsparciem i odpowiemy na wszystkie pytania.
Jeżeli masz pytania,
zastanawiasz się nad zostaniem rodzinom zastępczą,
skontaktuj się z Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Szczytnie, ul. Konopnickiej 10 lub telefonicznie: 89 624 97 10.
Romek
Dobrze, że ktoś coś w końcu o tym pisze...ale tytaniczną pracę to wykonują dopiero domy dziecka. To tam 24 godziny na dobę głównie dzielna załoga sprawuje życiowa opiekę nad takim dziećmi a opieka taka do naprawdę łatwych nie należy...Szkoda tylko, że pieniądze nie wynagradzają takiej pracy bo bywa też niebezpieczna i jest mocno stresująca. No ale to przecież pensje nauczycieli są najważniejsze a nie takich ludzi...