Sobota, 13 września, godzina 15:30. Pod wiatą, którą działkowcy postawili z grantów, a obok – w namiocie, bo miejsca pewnie zabraknie. Będzie święto. Sześćdziesiąt lat temu na podmokłych nieużytkach, gdzie – jak wspominają starsi – kaczki pływały w kałużach, pracownicy przędzalni Lenpol założyli ogród działkowy. Dziś 272 rodziny uprawiają tu marchewki, jabłonie i róże. A Ewa Niedźwiecka, prezeska ogrodu, ma jedno marzenie: żeby ta historia nie zginęła i o to apeluje.
Pani Ewo, co się wydarzy 13 września?
Organizujemy obchody sześćdziesięciolecia naszego ogrodu. To będzie uroczystość tutaj, u nas, na ul. Pasymskiej. Zaprosiliśmy wszystkich działkowców, ale też burmistrza i starostę. Chcemy, żeby zobaczyli, jak naprawdę funkcjonujemy, nie tylko z perspektywy kampanii wyborczej, kiedy się wpada na chwilę. Bo wpadali (śmieje się).
To jubileusz, ale i apel?
Tak. Zdecydowałam się na rozmowę, żeby zaapelować do mieszkańców Szczytna i powiatu: przeszukajcie archiwa, albumy, może szuflady. Szukamy zdjęć, kronik, wycinków gazet. Każdy okruch pamięci jest ważny. Chcemy zrobić historyczne stoisko i przypomnieć początki – zarówno zakładu Lenpol, jak i samych ogródków.
Bo dokumentacja ogrodu jest skromna?
Bardzo. Tak naprawdę dopiero od 2010 roku, dzięki byłemu prezesowi Henrykowi Sienkiewiczowi, zaczęto coś systematycznie spisywać. Wcześniej – nic. A przecież to jest sześćdziesiąt lat tradycji. Trudno dziś znaleźć w Szczytnie instytucję z takim stażem.
Co najbardziej chciałaby Pani ocalić?
Historie ludzi. Pierwszych działkowców, którzy zakładali ogród w 1965 roku. Byłych pracowników Lenpolu. Ich wspomnienia, ich wysiłek – bo przecież to był nieużytek, trzeba było nawozić tony ziemi, żeby dało się cokolwiek uprawiać. A potem ta słynna „patelnia” przy przepompowni, potańcówki nad jeziorem… Nie wierzę, że nikt nie robił tam zdjęć. Chciałabym je odnaleźć.
Obok jubileuszu są też troski działkowców.
Niestety tak. Nasz ogród jest jedynym w Szczytnie, który nie ma wieczystego użytkowania gruntu. Funkcjonujemy na dzierżawie od miasta. To rodzi ciągłą obawę: że ktoś przyjdzie, że deweloper upatrzy sobie teren i odbiorą nam ogród. Dlatego liczymy, że w nowym planie zagospodarowania, który ma być gotowy do końca 2025 roku, znajdzie się zapis: „tereny zielone, ogródki działkowe”. To dałoby nam choć trochę spokoju.
Ilu ludzi dziś korzysta z tego miejsca?
Mamy 272 działki, po około trzy ary. To prawie osiem hektarów. Dwieście siedemdziesiąt działkowców – a jak policzyć małżeństwa, dzieci, wnuki – to naprawdę spora społeczność. To nie jest tylko uprawa warzyw, to kawałek życia i wspólnoty.
A więc święto, ale i świadectwo.
Tak. Chcemy wyróżnić działkowców z najdłuższym stażem, pokazać, że to nie jest ogród znikąd. To tradycja, pamięć i ciężka praca wielu pokoleń. Dlatego proszę – jeśli ktoś ma stare zdjęcia, wycinki, wspomnienia – niech się podzieli. Można pisać na rodtlenpol@gmail.com, dzwonić 505-444-401 lub dostarczyć materiały do redakcji „Tygodnika Szczytno”. Z góry dziękuję.
Rodzinny Ogród Działkowy przy ul. Pasymskiej w Szczytnie ma swoje początki w październiku 1965 roku, kiedy to – jako Pracowniczy Ogród Działkowy – powstał z myślą o pracownikach ówczesnej przędzalni Lenpol. Po likwidacji zakładu ogród został przejęty przez Polski Związek Działkowców i przekształcony w ROD.
Pierwotna część ogrodu, założona w 1965 roku, znajduje się po jednej stronie ulicy Pasymskiej. W latach 80. powstało dodatkowych 36 działek po jej drugiej stronie. Dziś cały teren obejmuje prawie 8 hektarów powierzchni użytkowej (bez dróg i infrastruktury).
Łącznie ogród liczy 272 działki – 236 w części głównej i 36 w nowszej, Przeciętna działka ma około 3 ary,
Całość stanowi ważne miejsce rekreacji i integracji mieszkańców Szczytna.
Na czele ogrodu stoi prezes Ewa Niedźwiecka, która kieruje nim drugą kadencję, pełniąc tę funkcję już od sześciu lat.
Działkowiec.
Najlepsza Prezes działek, jaką do tej pory mieliśmy. Pozdrawiam.