Środa, 15 Październik
Imieniny: Alany, Damiana, Liwii -

Reklama


Reklama

Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”


W Wielbarku odbyła się debata o planach budowy farmy wiatrowej na terenie gminy. O sprawie rozmawiamy tym razem z Dariuszem Szepczyńskim, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku.



To spotkanie zamyka sprawę wiatraków w Wielbarku?

Tak mi się wydaje. Uważam, że temat farmy wiatrowej w naszej gminie jest już zamknięty. Rada będzie za tym, żeby ta inwestycja nie powstała.

 

Co was przekonało do tej decyzji, bo początkowo mówił pan o referendum w tej sprawie?

Nie chcemy działać wbrew mieszkańcom. Opór społeczny jest duży. Skoro ludzie tego nie chcą, nie będziemy ich na siłę uszczęśliwiać. Farma miałaby stanąć między innymi przy Stachach, gdzie jest już spora farma fotowoltaiczna. Myślę, że kolejne takie sąsiedztwo, dołożenie wiatraków, nie byłoby uczciwe względem tych mieszkańców. Owszem, początkowo chciałem, aby mieszkańcy wypowiedzieli się w referendum, ale trudno byłoby je zorganizować, aby było obiektywnie. Cała gmina? Poszczególne wsie, gdzie wiatraki miałby stanąć? Burmistrz, ja, radni rozmawiamy z mieszkańcami. Mówią wprost, że nie chcą tej inwestycji.

 

W debacie uczestniczył pan jako widz, dlaczego nie zasiadł pan na miejscu dla osób dyskutujących?

Świadomie. Jako radny chciałem wysłuchać argumentów obu stron, a nie stawać po którejś. Taka była też formuła spotkania – my nie mogliśmy się odzywać. Nawet gdy pani sołtys parę razy nas zaczepiła, nie było przestrzeni na odpowiedź. Byłem tam po to, by obserwować nastroje. I widziałem wyraźnie: większość mieszkańców nie chce tej inwestycji.


Reklama

 

Ale podczas dyskusji padały też argumenty za wiatrakami. Czysta energia, miejsca pracy, podatki...

Oczywiście. I właśnie szkoda, że zabrakło rzetelnej edukacji. Bo myślę, że to mogłoby zmienić postrzeganie energii wiatrowej, tak jak to się stało w przypadku paneli fotowoltaicznych. Wiele osób powtarzało przykłady z USA, Hiszpanii. Że tam odchodzi się od ferm wiatrowych. Trudno te słowa zweryfikować tu u nas na miejscu. Ludzie potrzebują konkretnej, lokalnej wiedzy, a nie opowieści z drugiego końca świata.

 

Nie boi się pan, że teraz – skoro rada poddała się woli mieszkańców – każda nowa inwestycja może być blokowana? Że za chwilę ktoś zaprotestuje przeciwko drodze albo wodociągowi?

Mam taką obawę, ale mam też nadzieję, że tak się nie stanie. Drogi czy inne inwestycje to zupełnie inny temat niż farma wiatrowa. Ważne, by utrzymać dialog i tłumaczyć ludziom, po co coś robimy. To lekcja, że edukacja i informacja muszą iść przed decyzją.

 

Wrócę do pytania pierwszego, czyli sprawa farmy wiatrowej w Wielbarku jest już zamknięta?

Reklama

Tak. Myślę, że mieszkańcy mogą być spokojni. Ta inwestycja w naszej gminie nie powstanie.

 

Więcej takich ciekawych informacji, i to dużo szybciej niż w internecie,

przeczytasz w papierowym wydaniu "Tygodnika Szczytno". Zachęcamy do lektury.



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama