Sobota, 25 Październik
Imieniny: Arety, Marty, Marcina -

Reklama


Reklama

Historia: Bogusław Palmowski (cz. 2)


Bogusław Palmowski od 1970 roku skrzętnie notuje w swoich terminarzach informacje związane z jego pracą i wydarzeniami w naszym mieście i powiecie. Jak mówi, są to swojego rodzaju unikaty, których właściwie nigdzie się nie znajdzie. Na potwierdzenie, pan Bogusław prezentuje kilka terminarzy i przedstawia swoje zapiski, a te były prowadzone z bardzo dużą skrupulatnością i statystyczną dokładnością.


  • Data:

Rozwój miasta

 

- Dawniej system tak funkcjonował, że każde miasto rozwijało się dzięki zakładom pracy, a tych było dość sporo. Teraz jest zupełnie inaczej: proponuje się różnego rodzaju ulgi i przywileje, aby ktokolwiek tu przyszedł i ulokował swój biznes – komentuje pan Bogusław.

 

- Kolejnym szczycieńskim zakładem, który miał duży wkład w rozwój i rozbudowę miasta, była fabryka mebli. Zapewniała dużo miejsc pracy mieszkańcom Szczytna i okolic i podobnie jak w przypadku „Lenpolu”, budowała mieszkania zakładowe, miała żłobek i przedszkole dla dzieci swoich pracowników. Ważna dla miasta była także policyjna uczelnia, istniejąca najpierw jako SOMO (Szkoła Oficerów Milicji Obywatelskiej, która w połowie lat 70. zmieniła nazwę na Wyższą Szkołę Oficerską im. gen. Franciszka Jóźwiaka „Witolda” (obecnie WSPol.). - Ówczesna szkoła była ściślej związana z miastem niż obecnie – twierdzi Palmowski. - Dawniej był to jeden z ważniejszych czynników, mających wpływ na rozwój Szczytna.

 

Zupełnie inaczej wyglądało też centrum Szczytna. Główne ulice naszego miasta Odrodzenia i Polska - nie przypominały tych obecnych. Wiele było jeszcze pustych miejsc i ruin, które powoli usuwano, a w wolnych miejscach budowano nowe bloki. Bogusław Palmowski uważa, że wadą ówczesnego Szczytna był brak własnego przedsiębiorstwa budowlanego. Do reformy administracyjnej w 1975 roku w Szczytnie znajdowała się filia piskiego przedsiębiorstwa budowlanego, natomiast od drugiej połowy lat siedemdziesiątych tę funkcję przejęło przedsiębiorstwo budowlane z Kętrzyna.

 

Pomijane Szczytno

 

W Szczytnie istniało wówczas tylko niewielkie przedsiębiorstwo komunalne, które zajmowało się głównie różnego rodzaju remontami. Nasze miasto poprzez brak większego kombinatu budowlanego bardzo mocno na tym traciło i było czasami pomijane przy decyzjach o inwestycjach budowlanych, a co za tym idzie – miało spowolniony rozwój gospodarczy.

 

Ulica Odrodzenia. Połowa lat 70-tych XX wieku

 

- W mojej ocenie w tym względzie Szczytno było nieco pokrzywdzone w stosunku do miast, które posiadały u siebie przedsiębiorstwa budowlane, takich jak Iława, Bartoszyce, Pisz czy Kętrzyn. U nas było przedsiębiorstwo właśnie z Kętrzyna i wiadomo, że bardziej dbało o interesy własnego miasta niż Szczytna.

 

Przygoda z handlem

 

Dzięki pracy w „Lenpolu”, pan Bogusław poznał z drugiej strony handel, z którym wcześniej nie miał w ogóle do czynienia. - Gdy rozpoczynałem pracę, na terenie zakładu istniał już społemowski sklep spożywczy, a zakład był członkiem spółdzielni. Nie należałem do milczących, często zabierałem głos podczas różnych zebrań zakładowych, więc na jednym z nim wybrano mnie na przedstawiciela „Lenpolu” i właściwie od 1970 roku zostałem członkiem PSS „Społem” w Szczytnie.


Reklama

 

Palmowski wspomina, że ze względu na swoją społeczną aktywność i funkcję, jaką piastował, był bowiem przewodniczącym Rady Nadzorczej, dość szybko został zauważony przez wspomnianą branżę handlową, dzięki czemu ponad dekadę później znalazł zatrudnienie. Jak wspomina, w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku PSS Społem była jedną z największych firm w naszym mieście, bo dającą zatrudnienie aż 500 osobom.

 

Przewodnia rola partii

 

- Moja praca w „Lenpolu” zakończyła się w momencie, gdy wstąpiłem do partii. Można powiedzieć, że wcześniej udzielałem się nieformalnie - opowiada Palmowski.

 

Ta aktywność polegała na pisaniu przemówień dla oficjalnych przedstawicieli władzy zakładowej i ludowej, a że posiadał talent krasomówczy, więc partyjni dysydenci uznali, że pisze z taką samą łatwością jak się wypowiada.

 

- Dokładnie po trzech latach mojego w Szczytnie, za namową znajomych, postanowiłem wstąpić do partii. Najpierw zostawało się kandydatem, a po roku – członkiem.

 

Zanim jednak Palmowski nabył pełni praw partyjnych, zyskał zaufanie. Już pięć miesięcy po podpisaniu deklaracji zaprosił go ówczesny przewodniczący komitetu powiatowego PZPR nazwiskiem Tupik. U siebie w gabinecie zaproponował młodemu Palmowskiemu pracę w administracji, a dokładniej – w komisji planowania. - Przyznał wtedy, że dotychczasowy przewodniczący komisji planowania stracił zaufanie partii.

 

Propozycja została przyjęta i z dniem 1 lipca 1973 roku Bogusław Palmowski został urzędnikiem administracji samorządowej. - To nie stało się tylko dlatego, że wstąpiłem do partii.

 

Niewątpliwy wpływ na to miała moja dość dobra znajomość lokalnej problematyki społecznej i lokalnego środowiska, pomimo że w mieście mieszkałem dopiero trzy i pół roku. Był taki krótki epizod w moim życiu, że jednocześnie piastowałem dwie funkcje urzędnicze: byłem przewodniczącym komisji planowania oraz zastępcą przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, której szefem był wówczas Antoni Stabrowski.

 

Rodzina

 

Mój rozmówca wspomina, że do jego obowiązków należały między innymi comiesięczne spotkania powiatowej komisji planowania gospodarczego. - Moja małżonka Bożena dzielnie to znosiła, bo należy wspomnieć, że w tamtych latach nie było wolnych sobót i we wszystkie się pracowało, a pełnienie przeze mnie ważnej jakby nie było funkcji, wiązało się również i ze spotkaniami w niedziele. Właściwie do tej pory cenię cierpliwość i wytrzymałość mojej małżonki, bo w domu byłem raczej gościem.

 

Jak w każdym normalnym związku małżeńskim, przyszedł i czas na dzieci. Najpierw, w 1970 roku, urodził się pierwszy syn Maciej, a siedem lat później drugi – Łukasz. - Za każdym razem, jak zaglądam w poszczególne kalendarze, to przypominam sobie wówczas, że do domu to ja właściwie przychodziłem się odświeżyć, coś zjeść i odpocząć i nie zawsze były to godziny popołudniowe, ale najczęściej nocne. Były to czasy bardzo trudne, nie ze względu na trudną sytuację gospodarczą, ale przede wszystkim dla mojej rodziny, która dzielnie znosiła taki niepospolity mechanizm mojego funkcjonowania.

Reklama

 

Ludzie jakby inni...

 

W tamtym czasie o każdym aspekcie życia politycznego, gospodarczego i społecznego tak naprawdę decydowała partia. Działania szczycieńskich i powiatowych urzędników były skrupulatnie nadzorowane i kontrolowane.

 

- Wyglądało to tak, że przez pryzmat działań, rozwój miasta i powiatu byliśmy zawsze oceniani. Jeśli coś wyszło źle, to w oficjalnych sprawozdaniach zawsze można było przeczytać, że zawiniła lokalna władza administracyjna, bo partia była zawsze dobra – wspomina Palmowski i dodaje, że nie wszystko z jej strony było złe. Uważa, że partia, a raczej jej egzekutywa, skupiająca przedstawicieli wszystkich zakładów pracy bez względu czy reprezentował go dyrektor bądź też zwykły robotnik dawała im możliwość, podczas plenum, oficjalnie przedstawiać trapiące ich problemy, przez co zbliżała do siebie te wszystkie warstwy społeczne.

 

Spółdzielnia

 

- W tamtych latach odpowiedzialność była rozłożona na wszystkich i była to odpowiedzialność zbiorowa, przez co niejako powstawała wewnętrzna samokontrola nad działaniami i ostatecznie ich efektami czy były one pozytywne, czy też negatywne. Obecnie - jak mówi pan Bogusław - mechanizmy działania organów władzy znacznie się zmieniły i zawsze szuka się jakiegoś kozła ofiarnego, którego obciąża się odpowiedzialnością w przypadku niepowodzeń i porażek.

 

Pod „opieką” urzędniczą młodego Palmowskiego znalazły się przede wszystkim dwie ważne dziedziny: handel i gospodarka komunalna. W naszym mieście istniał wówczas monopol na handel, który dzierżyła niewątpliwie PSS „Społem”. Można by rozważać, dlaczego partia oddała tak ważną gałąź gospodarki w spółdzielcze ręce. Miało to jednak swoje uzasadnienie.

 

Braki w zaopatrzeniu (chociaż faktycznie puste sklepowe półki to widok o dekadę późniejszy, z lat 80.) i niedobór mieszkań to były dwie największe bolączki ludności. I choć nie było tajemnicą, że także w tych dziedzinach partia ma pierwsze i najważniejsze słowo, to spółdzielnie, pozornie niezależne organizacje, stały niejako na pierwszej linii frontu.

 

- W świadomości ówczesnych mieszkańców za brak zaopatrzenia odpowiadała PSS, za brak mieszkań – też spółdzielnia, tyle że inna.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Koniec czekania! Szczytno uruchamia przetarg na odnowienie wieży ciśnień
    włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.

    Profesor


    2025-10-22 12:32:08
  • Fafernuchy, wspomnienia i bit z tańcem! Dźwierzuty pokazują, że jesień może być gorąca
    No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?

    ciekawa


    2025-10-22 10:06:41
  • Wiesław Mądrzejowski o rewitalizacji, kelnerkach i pokoleniu, które nie widzi koloru skóry
    Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.

    Szczytnianin po podróżach


    2025-10-22 04:12:51
  • Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”
    Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.

    Potok


    2025-10-22 00:42:04
  • Szczytno w sercu, teatr w żyłach. Droga Cezarego Studniaka (Rozmowa „Tygodnika Szczytno”)
    Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)

    NIetzsche


    2025-10-21 17:34:41
  • Pasym, USA i jawa – trzy szczęścia Lucyny Kobylińskiej
    40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować

    Dobre


    2025-10-21 16:18:12
  • 100 lat pani Anny z Targowa! 10 dzieci, 25 wnuków i 35 prawnuków – żywa legenda rodziny
    już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????

    Marcel


    2025-10-21 11:49:30
  • Szpital w Szczytnie dołącza do programu „Szpitale Przyjazne Wojsku”
    Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...

    Taki sobie czytelnik


    2025-10-20 20:29:59
  • Klaudiusz Woźniak: - Muzeum to nie przeszłość, tylko rozmowa z przeszłością
    Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?

    Zdumiony


    2025-10-20 19:17:13
  • GOK + biblioteka pod jednym szyldem? Dyrektor protestuje
    Nareszcie ktoś pomyślał!

    Marek


    2025-10-20 16:38:45

Reklama