Samorządy Mieszkańców dla naczelnika miasta Palmowskiego w okresie jego urzędowania były bardzo pomocne. Uważa, że gdy dziś tak dużo mówi się o samorządach, to właściwie nie ma tak bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami, jak dawniej. Jest urzędnik, do którego trzeba przyjść osobiście i co najważniejsze – nie ma spotkań ze społeczeństwem, a przecież tyle jest lokali w naszym mieście, gdzie można byłoby to organizować. Ludzie, a właściwie urzędnicy i samorządowcy po prostu „odpłynęli” i zdaje się, że zapomnieli, że to my jesteśmy ich pracodawcami, a nie odwrotnie...
Samorządy Mieszkańców
Bardzo ważną rolę w latach siedemdziesiątych odgrywały samorządy mieszkańców. Miasto było wówczas podzielone na sześć części (okręgów), które były reprezentowane przez wybranych wcześniej przedstawicieli, a nad wszystkim czuwał ścisły zarząd społeczny każdego ze wspomnianych okręgów.
Nie były to gremia, posiadające stałe siedziby czy własne lokale, miały za to swoje obowiązki wobec mieszkańców każdego z takich okręgów. Wśród tych obowiązków było organizowanie i przeprowadzanie średnio raz w miesiącu, w wynajmowanych salach, spotkań z mieszkańcami. Zebrania miały charakter informacyjno-sprawozdawczy.
Mieszkańcy, którzy przychodzili na spotkanie mogli się dowiedzieć, jakie inwestycje budowlane i gospodarcze będą przeprowadzone w ich rejonie, czyli czy i co „w ratuszu” udało się dla nich załatwić i mowa tu oczywiście nie o indywidualnych sprawach, ale o tych, które dotyczyły danego okręgu.
- Dość często zapraszano mnie na takie spotkania, średnio raz na pół roku, tak więc raz w miesiącu byłem na jednym. Dzięki temu, jako naczelnik, miałem wiedzę właściwie z tzw. pierwszej ręki na temat bolączek i problemów mieszkańców poszczególnych rejonów miasta – wspomina Palmowski. - Podczas takich zebrań byłem też rozliczany z tego, co zrobiłem, ze złożonych wcześniej obietnic czy deklaracji, podejmowałem też zobowiązania, odnośnie do wykonania kolejnych zadań oczekiwanych przez mieszkańców, które mogły być zrealizowane z miejskiego budżetu.
Jak mówi były naczelnik, dawniej było nie do pomyślenia, żeby nie było wiadomo, co się w mieście dzieje. W prowadzeniu skrupulatnej statystyki znaczną, a nawet wiodącą rolę odgrywały lokalne zakłady pracy.
- Do komisji planowania, wszystkie zakłady musiały składać sprawozdania z działalności z poprzedniego roku. Były tam wszystkie dane, dotyczące m.in. liczby zatrudnionych, wytworzonego dobra itp. Ta wiedza była bardzo dokładna, a dla ówczesnych włodarzy również i ważna, ponieważ dzięki temu można było jasno planować przyszłość Szczytna.
Kary za chwasty
Samorządów Mieszkańców w Szczytnie było sześć. Przybliżmy pokrótce, przykładowo, dwa z nich.
Komitet Obwodowy Samorządu Mieszkańców (bo tak nazywał się ten organ) nr 1, obejmował teren Wyższej Szkoły Oficerskiej MO (obecnie WSPol) oraz przylegające doń ulice i część osiedla. Przewodniczącym komitetu był najpierw niejaki Świniarski, a następnie Ostaniewicz, który niemiłosiernie nakładał kary na tych wszystkich, którzy nie dbali o własne posesje i pozwalali na zarastanie ich chwastami, co - jak zaznacza mój rozmówca - dziś już nie jest tak restrykcyjnie przestrzegane.
Kolejny samorząd mieszkańców, czyli nr 2 obejmował całe osiedle Kochanowskiego, a przewodniczyła mu Helena Wrzeszcz, która pracowała wcześniej w powiatowych strukturach partyjnych.
- Była dość ciekawą i bardzo kontrowersyjną osobą – wspomina dawny naczelnik miasta. - Jej znakiem rozpoznawczym była skórzana pilotka, z którą właściwie nigdy się nie rozstawała. Pomimo tego, że mieszkała na ulicy Niepodległości, to bardzo mocno angażowała się w sprawy mieszkańców wspomnianego osiedla i dawała za wygraną dopiero wtedy, gdy załatwiła w urzędzie dla mieszkańców swojego samorządu to, na czym jej zależało.
Palmowski nie uważa, że poprzedni ustrój był do końca dobry, ale nie można też zarzucić, że wszystko co robiono, było też złe. Jego zdaniem samorządy reprezentowane przez mieszkańców w dawnym, komunistycznym ustroju, który jest tak często krytykowany, idealnie spełniały swoją rolę. W czasie urzędowania Palmowskiego radnych miejskich było 60, a oprócz nich w obradach uczestniczyli również i przedstawiciele samorządów, którzy nie mieli uprawnień do głosowania w czasie sesji, ale mogli zabierać głos i reprezentować mieszkańców i ich interesy.
Okazuje się, że takie samorządy, które u nas działały 40 lat temu i według niektórych były złe i niepotrzebne, funkcjonują również i obecnie w niektórych miastach, np. w Olsztynie.
Czyny społeczne i wolne soboty
W ramach funkcjonowania samorządów mieszkańców, organizowane były tzw. czyny społeczne, które obecnie przez wielu są krytykowane i wyśmiewane ze względu na to, że najczęściej je realizowano w maju podczas Dni Czynu Partyjnego. Mój rozmówca uważa, że organizowanie tych czynów było nieco na wyrost i miały one głównie charakter propagandowy.
- Właściwie chodziło o to w tym wszystkim, aby pokazać, że około tysiąc robotników ze szczycieńskich fabryk w ramach czynu partyjnego pozagrabiało z liści np. park. Nikt się wówczas nie zastanawiał, że uczestniczący w tym przedsięwzięciu mieszkańcy Szczytna woleliby odpocząć po tygodniu ciężkiej pracy.
Młodszej części naszych Czytelników w tym miejscu chciałbym przypomnieć, że takie czyny odbywały się najczęściej w niedzielę, a w latach następnych również i w soboty, ponieważ wcześniej właściwie wszystkie soboty były wówczas pracujące. Dopiero w 1973 roku wprowadzono dwie wolne soboty w roku, które jednak należało odpracować. Pierwsza z nich wypadała 21 lipca, czyli w dzień poprzedzający ówczesne święto narodowe. Rok później tych „wolnych” sobót było już sześć, a od 1975 roku – 12.
W 1975 roku zaproponowałem w Komitecie Miejskim PZPR nową organizację czynów społecznych. Sugerowałem, by nie robić jednego wielkiego zbiegowiska „pracujących”, co było widziane, ale nie przynosiło wymiernych efektów. Chciałem, żeby podzielić takie działania na różne części Szczytna – mówi Palmowski. Pomysł zaaprobowano i włączono do realizacji wyznaczając najczęściej tereny okalające dane zakłady pracy. W czynie społecznym powstał, między innymi, parking samochodowy, zlokalizowany naprzeciwko szpitala.
Partyjne środki
Bogusław Palmowski wspomina, że będąc przewodniczącym komisji planowania przestrzennego, postanowił dość sprytnie, z korzyścią dla miasta i jego mieszkańców, wykorzystać środki, które były przeznaczone w budżecie wojewódzkim na czyny społeczne. - Ze względu na zależności zawodowe, byłem w bardzo dobrym kontakcie z członkami zarządu wojewódzkiej komisji planowania gospodarczego i postanowiłem to wykorzystać.
Czasy nie były wówczas dość ciekawe i perspektywiczne dla naszego miasta. Nie posiadając właściwie żadnych środków inwestycyjnych i możliwości wykonawczych, można było jednak dość sporo rzeczy zrobić, korzystając właśnie z zupełnie niezależnej od miejskiego budżetu puli środków przeznaczonych na czyny społeczne. Według danych naczelnika Palmowskiego, w ciągu roku w naszym mieście,w ramach tychże czynów społecznych, wykonywano prace o wartości od 10 do 15 milionów ówczesnych złotych.
Z puli budżetu przeznaczonego na czyny społeczne można było otrzymać środki m.in. na chodniki lub kanalizację, a nawet gazociągi miejskie – wspomina Palmowski.
- A ponieważ pomijano nas często przy planach inwestycyjnych, o których decydowano na szczeblu wojewódzkim, starałem się pod szyldem tych czynów realizować przedsięwzięcia, które były najbardziej potrzebne. Dzięki temu, na przykład, Szczytno było jednym z pierwszych miast w województwie, w którym sieć gazowa została rozprowadzona w osiedlach budownictwa jednorodzinnego, dotarła do indywidualnych odbiorców, krótko po tym, jak w 1977 roku został oddany do użytku gazociąg gazu ziemnego Nidzica-Szczytno.
Fot. Ze zbiorów Muzeum Mazurskiego w Szczytnie
Czyn społeczny – porządkowanie terenu zieleni przy Jeziorze Domowym Małym
Znałem kiedyś P.Gołaszewskiego ojca lub dziadka, który mieszkał w Szczytnie i prowadził zakład fotograficzny. Pozdrawiam serdecznie. Jurek
Jurek
2025-12-30 22:30:41
serio? kto teraz bedzie zap.. na pensje włodarzy? no kto?
Maks
2025-12-30 10:02:55
Uważam, że pisanie o latach zaniedbań w sprawie wieży to takie powielanie schematu jak gdyby ta wieża miała wynieść Szczytno na piedestał i dać 1000 miejsc pracy. To naprawdę nie sztuka po prostu wziąć duży kredyt. Pamiętajmy, że wtedy inne rzeczy nie będą robione. Przecież przez lata wiele inwestycji w mieście zrobiono, obecnie są. Nie da się wszystkiego jednocześnie. Był zrobiony zamek, teraz czas na wieże po prostu
Kamil
2025-12-29 07:57:14
,,no cóż , taki mamy klimat\'\' - A co niektórzy powielają.
że tak powiem
2025-12-27 20:06:13
Niestety to jakieś rządy nieudaczników. Ale czego można się spodziewać po takiej ekipie. Niestety to wina tych co głosowali na takich radnych.
Józef Nowak-Afanasjew
2025-12-27 17:35:22
Pan Burmistrz \"umył ręce\" od problemu.
dr
2025-12-27 16:33:03
Gratuluję Pani Karolino powrotu do naszego pięknego miasta Szczytna . Ja niestety kiedyś po ukończeniu naszego LO a potem UMK w Toruniu ,w Bydgoszczy założyłem rodzinę i tu zostałem.Teraz tylko dwa razy w roku odwiedzam Szczytno ale tu już nie mam nikogo ,moja rodzina dawno odeszła pozostał mi tylko jeden kolega z klasy . Zawsze podkreślam że jestem ze Szczytna i tęsknię za moim miastem rodzinnym.Pozdrawiam serdecznie Panią i redakcję Tygodnika Szczytno. Jurek
adamczykjerzy@icloud.com
2025-12-27 14:50:18
Debile powina tam powstać spalarnia tam jest kompletna dziura kto tam kupił działki za grosze bo w lepszej lokalizacji ich nie stać nie powini mieć prawa głosu większej dziury jak tam nie ma w pobliżu tam psy dupami szczekają
Patryk
2025-12-26 14:22:22
A w Pasymiu działa i wygląda świetnie.
Juras
2025-12-25 07:53:33
Krematorium w gminie Szczytno- nie, biogazownia w gminie Jedwabno i Rozogi - nie, farma wiatrowa w gminie Wielbark - nie, obwodnica Szczytna - nie, wieże telefoni komórkowe j- nie. To takie typowe dla Polaka \"nie, bo nie\".
darekkpk
2025-12-23 15:52:39