Karolina Audycka urodziła się w Szczytnie. Od dwunastu lat prowadzi tu pracownię. Projektuje i szyje torebki. - Zawsze chciałam zajmować się modą. A że dodatki i akcesoria to mój "konik", więc padło na torebki – mówi. Do swoich produktów wybiera materiały ekologiczne, przyjazne środowisku. Stawia na jakość i luz. A wszystko zaczęło się w pracowni krawieckiej jej dziadka.
Karolina Audycka nie jest krawcową, ale jej pasja do mody zrodziła się w pracowni krawieckiej dziadka. Od najmłodszych lat podglądała go w pracy i słuchała historii, które przydarzyły się na jego zawodowej drodze.
- Dziadek całe swoje zawodowe życie był krawcem. Kiedy wraz z rodziną został przesiedleni do Polski z terenów Białorusi i zamieszkał w Szczytnie zajmował się również kaletnictwem, potrafił naprawić buty, torebki, stroił instrumenty, malował obrazy – opowiada pani Karolina. - Był człowiekiem wielu talentów.
Krawiectwo było sztuką
Dla dziadka pani Karoliny krawiectwo było sztuką. Rzemiosło miało wręcz magiczny wymiar. Często wspominał o tym, z jakim szacunkiem traktowano przedmioty i narzędzia pracy.
- Dziadek nie wyrzucał igieł od maszyny, a je ostrzył. Te przedmioty miały inną jakość i wartość – wspomina. - Opowiadał mi kiedyś, jak szył sutannę dla miejscowego księdza: 33 guziki trzeba było ręcznie obszyć materiałem, z którego uszyta była sutanna, a 33 dziurki do tych guzików "obrobić" dookoła nitką, także ręcznie. Dzisiaj jest to trudne do wyobrażenia, bo większość takich prac wykonuje się na odpowiednich maszynach.
Pasję zmieniła w pracę
Kiedy po szkole średniej przyszedł czas na podjęcie decyzji o kierunku, w którym chce się dalej rozwijać, decyzja okazała się prosta. Pani Karolina wybrała Akademię Sztuk Pięknych i wydział wzornictwa przemysłowego i grafiki. Tam zajęcia z projektowania mody były jednym z fakultetów. Dzięki nim rozwinęła swój warsztat. Życie zatoczyło koło i pani Karolina wróciła do rodzinnego miasta.
- W Szczytnie odnalazłam siłę i inspirację, aby pasję zamieniać w pracę. Tu w pracowni odziedziczonej po dziadku tworzyłam pierwsze projekty inspirowane lokalną kulturą – mówi. - A ponieważ dodatki i akcesoria to mój "konik", więc padło na torebki – uśmiecha się.
Z czasem projekty zaczęły ewoluować, a z pracowni wychodziły coraz ciekawsze wzory.
Inspiracje z natury
Dzisiaj pani Karolina zajmuje się projektowaniem toreb, doborem materiałów i przygotowywaniem wykrojów. W swoim portfolio ma ich całkiem sporo. Od mniejszych egzemplarzy, przez duże torby, nerki i plecaki. Natomiast samym procesem szycia zajmują się profesjonalne krawcowe, krojcze i kaletnicy.
- Pierwsze projekty, które szyliśmy, były z modnego wówczas filcu, bardzo inspirowane lokalną kulturą i folkiem – wspomina. - Dzisiaj zdecydowanie moją największą inspiracją jest natura. Faktury i kolory tkanin, które wybieram odwzorowują otoczenie, w którym na co dzień funkcjonuję.
Barwy przyjazne środowisku
To co wyróżnia markę Audyckabags to przede wszystkim mnogość kolorów, materiałów i casualowy luz oraz prostota formy. Wygoda i jakość wykonania to dla Karoliny Audyckiej podstawa.
- Często projektując nowe modele staram się ugryźć trendy na mój własny sposób. Chcę zachować swoją indywidualność. Wyróżniać się spośród wielu projektantów – opowiada pani Karolina. - Oprócz natury inspiruję się również tak zwaną ulicą. Po prostu obserwuję otoczenie, z którego czerpię pomysły na nowe wzory i modele
Obecnie firma pani Karoliny ma już nową siedzibę. Pracownia po dziadku okazała się za mała, ale przyniosła jej szczęście. To co jeszcze wyróżnia Audyckabags to zrównoważone podejście do środowiska i natury.
- Do tworzenia toreb wykorzystujemy głównie tkaniny tapicerskie i obiciowe. Nie używamy materiałów pochodzenia zwierzęcego, wszystkie nasze torebki są wegańskie. Dbamy o to, żeby jak największa ilość naszych materiałów posiadała atesty OEKO TEX i była przyjazna dla dzieci i zwierząt - wyjaśnia. - Szyjemy też z tkanin pochodzących na przykład z recyklingu butelek PET, niedługo wprowadzamy przyjazną środowisku skórę ekologiczną z liści ananasa.
Rozwojowe portfolio
Pani Karolina cały czas rozwija swoją firmę. Już niebawem w jej portfolio znajdą się kolejne produkty szyte na Mazurach. Tym razem chce postawić na bardziej specjalistyczne, skierowane do konkretnych odbiorców przedmioty.
- Myślę o nerkach dla psiarzy, z akcesoriami dla zwierząt, torby lub sakwy rowerowe, torby na sprzęt fotograficzny i wiele innych – zdradza. - Zależy mi też na tym, aby w dalszym ciągu nasza produkcja była jak najbardziej zrównoważona, z poszanowaniem dla środowiska, z materiałów ze sprawdzonych źródeł, wytwarzanych z użyciem metod i technologii, które skupiają się na zmniejszeniu destrukcyjnego wpływu poszczególnych procesów na środowisko naturalne.
Połączyli dwa światy
Jak podkreśla pani Karolina sukces firmy to również zasługa jej męża. Ona jest artystką, a on ma zmysł biznesowy i dobrze zarządza.
- To połączenie dwóch światów przełożyło się na nasz sukces. Dzięki niemu w czasie trwania pandemii firma zamiast zniknąć z rynku – rozkwitła – mówi.
To wszystko w połączeniu z jakością produktów przełożyło się na uznanie klientek, a także... samorządu powiatowego. Jak udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł młoda szczytnianka zostanie uhonorowana podczas gali Jurandów organizowanej przez starostę szczycieńskiego.
- Jest to dla mnie duży zaszczyt, ale jednocześnie bardzo stresująca sytuacja. Zdecydowanie wolę pracować w zaciszu swojej pracowni niż zbierać laury – uśmiecha się.
Oprócz rozwoju swoje firm pani Karolina ma wiele marzeń i jak zapewnia wszystkie są szalone, tylko o różnej skali szaleństwa. Ponieważ jest miłośniczką zwierząt jedno jest związane właśnie z nimi.
- Marzy mi się przytulisko dla skrzywdzonych i porzuconych zwierząt, zarówno tych domowych, jak i gospodarskich. Mam dwa psy i siedem kotów, wszystkie uratowane i przygarnięte z bezdomności, a chciałabym pomagać jeszcze bardziej – dodaje.
Jeżeli chcecie zobaczyć jakie cuda powstają w pracowni Karoliny Audyckiej zapraszamy na stronę www.karolinaaudycka.pl.
włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.
Profesor
2025-10-22 12:32:08
No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?
ciekawa
2025-10-22 10:06:41
Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.
Szczytnianin po podróżach
2025-10-22 04:12:51
Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.
Potok
2025-10-22 00:42:04
Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)
NIetzsche
2025-10-21 17:34:41
40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować
Dobre
2025-10-21 16:18:12
już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????
Marcel
2025-10-21 11:49:30
Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...
Taki sobie czytelnik
2025-10-20 20:29:59
Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?
Zdumiony
2025-10-20 19:17:13
Nareszcie ktoś pomyślał!
Marek
2025-10-20 16:38:45