Wreszcie wylądowały. Bociany oczywiście, nieodłączne zwiastuny prawdziwej wiosny, bo kalendarzowa już nastała. Znowu zrobiło się jakoś tak swojsko i polsko, wszak co trzeci bocian żyjący na świecie urodził się podobno w naszym kraju. Niech i w tym roku wyklują się nowe zastępy tych majestatycznych ptaków, które klekoczą w naszym ojczystym języku.
W tym roku w sposób szczególny wyczekiwałem przylotu bocianów, bo oboje z żoną czekamy na narodziny naszej kolejnej wnuczki, które tuż-tuż. Z nadzieją, że wreszcie kolejne, nadlatujące boćki przyniosą ją nam w końcu – jak uczymy małe dzieciaki z naiwną nadzieją, że uwierzą w tę wersję odpowiedzi na pytanie: skąd biorą się dzieci? Wersja z kapustą jest bowiem szyta jeszcze grubszymi nićmi. Boćki natomiast odlecą od nas pod koniec sierpnia, ale nie mówmy teraz o jesieni. Cieszmy się nadchodzącą wiosną.
Po niebie latają jednak również wielkie latające maszyny stworzone przez człowieka. Na każdym lotnisku na świecie mamy więc do czynienia z przylotami i odlotami samolotów.
Chodzi tylko o to, by ten ruch powietrzny odbywał się bez zakłóceń i był bezpieczny dla wszystkich. Kiedy myślę o kontrolerach ruchu lotniczego, ludziach o nerwach ze stali i bardzo kompetentnych, mam pełny podziw dla nich. Bo nigdy ich nie widzimy jako pasażerowie, a oni na wieżach kontroli lotów czuwają nad bezpieczeństwem tak wielu istnień ludzkich. Chwała im wszystkim za to. Życzymy im powodzenia i oby nigdy w czasie ich służby nie wydarzyło się coś złego. Liczba startów i lądowań musi się zgadzać.
Może ktoś z moich Czytelników zastanawia się w tym momencie i w duchu zadaje mi pytanie: drogi pastorze, ale do czego zmierzasz tym razem? Przecież nie masz pojęcia o biznesie lotniczym, a realia podróżowania samolotami znasz jedynie z pozycji pasażera. Co więc chcesz mi powiedzieć tym razem, a co łączyłoby się z twoimi duchowymi zainteresowaniami? Dobre pytanie.
Oczywiście, że w Piśmie Świętym nie znajdziemy żadnych fragmentów o lataniu samolotami ani o lotniskach, bo wtedy, jak wiadomo, takowych nie było.
Czytamy raczej o statkach i podróżach morskich oraz portach, do których te statki zawijały, wszak w tamtych czasach był to najszybszy dostępny środek lokomocji. Jeśli już jest w Biblii mowa o lataniu, to chodzi raczej o ptaki, od których możemy się wiele nauczyć. Takie wątki można zresztą znaleźć w nauczaniu proroków czy też samego Pana Jezusa.
Mnie jednak wątek „lotniskowy”, który poruszyłem w dzisiejszym felietonie, kojarzy się z jednym fragmentem z Księgi Psalmów, gdzie czytamy ważne słowa: „Nasze życie rozciąga się na lat siedemdziesiąt, a jeżeli starczy sił, to na lat osiemdziesiąt (…). Błyskawicznie przemijają, a my – odlatujemy” (Psalm 90,10).
Tak to już jest. Każdy z nas pojawił się na tym świecie pewnego dnia. To był nasz „przylot”. Zjawiliśmy się na tym padole jak świeżo wyklute bociany. To był początek naszego ziemskiego życia. A teraz nie wiemy, jak długo jeszcze „polatamy” po tym świecie, jak długo postoimy na naszych „życiowych lotniskach”, ale pewnego dni przyjdzie nam odpalić silniki i ostatecznie odlecieć. Tylko dokąd polecimy? I czy chcielibyśmy tam polecieć?
Ostatnimi czasy, w kontekście naszych turystycznych podróży odbywanych samolotami, używa się słowa „destynacja”, którego nie lubię, a terminem tym określa się punkt docelowy naszej podróży, bo czasem latamy z przesiadkami. Jest to spolszczenie angielskiego słowa „destination” pokrewnego słowu „destiny”, które można przetłumaczyć jako przeznaczenie. Jeśli więc przyjdzie nam pomyśleć o naszym ostatnim „życiowym locie”, to nieodparcie musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: co jest naszym ostatecznym przeznaczeniem? Nicość czy wieczność? A jeśli wieczność, to gdzie chcielibyśmy ją spędzać?
Ta biblijna metafora mówiąca o naszym przyszłym rozstaniu z życiem jako o naszym odlocie z tej ziemi, jest godna głębszego zastanowienia. Bo co jakiś czas żegnamy kogoś: albo znanego, albo bliskiego nam. Oni już odlecieli. I my pewnego dnia też odlecimy. Tylko dokąd? Ja wiem, dokąd. Chcesz wiedzieć? Przeczytaj dwa ostatnie rozdziały Księgi Objawienia albo Apokalipsy. Chciałbym kiedyś spotkać się tam z Wami – drodzy Czytelnicy!
Andrzej Seweryn
andrzej.seweryn@gmail.com
Do strefy gastro powinne zostać zaproszone koła gospodyń wiejskich, można by było zjeść coś naprawdę dobrego j w rozsądnej cenie
Xyz
2025-08-15 06:11:13
Najlepiej zrobić tak, żeby był Wilk stypy i Afanasjew cala...
Jan
2025-08-15 05:31:03
Taka szkoda a taka piękna fota...
Tytus
2025-08-15 05:23:31
Bo to takie geniusze, co siedzą od 20 lat i drapią się w głowę \"co by tu spieprzyć panowie\" oraz - jak się okazuje Panie. Szkoda gadać. Jak nie zmieni się ekipy rządzącej - nic z tego nie wyjdzie. Ale nie oto chodzi, aby zmienić na nowych - tylko na mądrych.
Śmieszek
2025-08-14 18:06:33
Bieg po lampasy już się skończył. Zobaczymy na starcie kto się stawi
Follower
2025-08-14 16:31:29
Nie tylko przy ul. Solidarności. W centrum miasta też szaleją. Wyjątkowo w tym sezonie jest jakaś inwazja motocyklistów, często popisujacych się nocą. Już prasa lokalna poruszała ten temat w lipcu. Niestety problem trwa... Apel do Policji o większą kontrolę tych piratów.
???
2025-08-14 09:52:02
A tak redakcja starała się promować burmistrza i nie udało się...a takie piękne zdjęcia były zza biurka...taka szkoda...
Kamil
2025-08-14 09:41:39
I wyszło jak zwykle. Wielki nadzieję, jeszcze większe obietnice i nic z tego. Szkoda tylko że dalej miasto zadłuża na takie pierdoły jak wieża ciśnień. Jak zajdzie potrzeba modernizacji oczyszczalni to obudzimy się z ręką w nocniku ????
Marian
2025-08-14 09:22:06
Niektórym motocyklistom trzeba by było wymienić tłumiki zwłaszcza podczas przeglądu technicznego a jeśli nie to zatrzymać dowod rejestracyjny bębenki pękają idąc przez miasto polica jadąc radiowozem tego nie słyszy a szkoda mandat by się przydał
Kierowca zawodowy
2025-08-13 19:12:29
Przy ul. Solidarności organizują wyścigi nocne przez kilka godzin w weekendy. Może warto, żeby patrol tam wtedy czuwał. Warkot silników niesie się przez całe osiedle.
Agnieszka
2025-08-13 13:43:11