Opustoszały bocianie gniazda, których tak wiele w naszych mazurskich wioskach. Nowe pokolenie tych pięknych ptaków odleciało do ciepłych krajów na zimę, by wiosną wrócić do swoich gniazd. Ostatnio przeleciał nad naszymi głowami żuraw, który swoim przenikliwym głosem zdawał się oznajmiać, że to już ostatnia chwila, by szykować się do odlotu – był to sygnał dla spóźnialskich, aby nie zostali u nas na zimę, której nie sposób przetrwać. Zrobiło się więc trochę nostalgicznie, bo to znak, że lato zbliża się ku końcowi. Co prawda wysokie temperatury towarzyszyły nam w pierwszej dekadzie września, ale tak czy owak, idzie ku jesieni i zimie. Może jeszcze nacieszymy się trochę złotą, polską jesienią, co daj, Panie Boże, ale trzeba będzie powoli przestawiać się na chłody i coraz krótsze dni.
Kiedy obserwuję odloty ptaków, to przychodzi mi na myśl fragment z Psalmu 90, który jest modlitwą Mojżesza, sługi Bożego. W wersetach 9-10 czytamy: „...mijają nasze lata jak westchnienie. Nasze życie to lat siedemdziesiąt, a jeśli sił wystarcza – osiemdziesiąt. Chlubą ich trud i marność, szybko mijają, my zaś odlatujemy” (tłum. Biblii ekumenicznej).
Tak to już jest, że pokolenia mijają, a po nich następują kolejne. Życie przemija i my posuwamy się w latach zdziwieni, że tyle ich się nazbierało, że aż trudno uwierzyć, bo czujemy się w miarę dobrze i ogólnie żyjemy dłużej i zdrowiej niż kiedyś nasi dziadkowie i babcie. Kiedy więc w ostatnią sobotę zjawiliśmy się na jubileuszu 100-lecia zboru baptystycznego w Giżycku, mogliśmy spotkać starych znajomych, z którymi przed wieloma laty spędzaliśmy czas na wakacyjnych obozach młodzieżowych. Zmieniliśmy się co nieco, włosy nam posiwiały, zmarszczek przybyło, ale wspomnienia odżyły i mieliśmy okazję powspominać „stare, dobre czasy”.
Byliśmy wdzięczni Panu Bogu, że mogliśmy się spotkać jeszcze raz, bo wielu naszych rówieśników i przyjaciół już odeszło do wieczności. Oni już odlecieli, a my? Szykujemy się powoli do naszych odlotów, wszak nasza wieczna ojczyzna jest przecież w niebie, a nie tu, na ziemi. To jest nieodzowny element naszej wiary, bo – jak pisał Apostoł Paweł – nasze życie w ciele to namiot, a my zdążamy do wiecznego domu w niebie (2 List do Koryntian 5,1-3). Tak nam przecież obiecał sam Pan Jezus Chrystus, zapewniając swoich uczniów: „Idę przygotować wam miejsce, a potem przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście byli tam, gdzie ja jestem” (Ewangelia Jana 14,2b-3).
Tak więc nasze życie tu na ziemi jest krótkie oraz przejściowe i jak czytamy w Liście do Hebrajczyków 13,14: „nie mamy tu miasta (miejsca) trwałego, ale tego przyszłego oczekujemy”. Ten werset łączy się nierozerwalnie z pewnym dramatycznym epizodem w historii baptystów w Giżycku. Otóż 21 stycznia 1945 roku odbyło się nabożeństwo, na którym kazanie w oparciu o powyższy werset wygłosił gościnnie zaproszony pastor ewangelicki.
Z pewnością nie uświadamiał sobie faktu, jak prorocze to były słowa i jak szybko prawdziwości tej prawdy biblijnej doświadczą słuchacze tego kazania, ponieważ już następnego dnia, na rozkaz niemieckich władz wojskowych, wszyscy mieszkańcy Lotzen (tak brzmiała przedwojenna nazwa Giżycka) zostali ewakuowani i wywiezieni pociągiem w głąb Niemiec do Meklemburgii. Wielu z nich pozostało w tym kraju, niektórzy jednak wrócili do swoich domów i gospodarstw, kiedy skończyła się wojna.
No cóż, nasze życie na tej ziemi jeszcze potrwa. Jak długo? To już leży w gestii naszego Stwórcy, który wyznaczył granice czasowe naszej ziemskiej egzystencji. Tak czy inaczej, wcześniej czy później, trzeba będzie odlecieć. Tylko dokąd? Odpowiedź na to pytanie powinna nas obchodzić, bo tu chodzi o kwestię naszej wieczności.
Nie ma ważniejszej wartości od życia wiecznego, które nas czeka. Tylko gdzie? W domu Ojca w niebie, czy też z dala od obecności Boga, w wiecznych i niekończących się mękach. To naprawdę bardzo poważna sprawa. A piszę o tym dlatego, że tak wielu ludzi bagatelizuje sprawę swojej przyszłości po śmierci sądząc naiwnie, że śmierć będzie końcem wszystkiego i czeka nas tylko niebyt. Pismo Święte uczy nas zupełnie czegoś innego i temu Słowu Boga dajemy wiarę jako ludzie wierzący.
Przyjdzie w końcu dzień naszego odlotu z tej ziemi i wtedy okaże się, kto miał rację, a kto się tragicznie pomylił. Drodzy chrześcijanie – potraktujmy poważnie sprawę naszej wieczności i zaufajmy Bogu oraz Jego obietnicom. Jemu warto całkowicie zaufać!
Andrzej Seweryn
andrzej.seweryn@gmail.com
Jednak ten pan ma ewidentnie jakiś problem. Teraz po prezydencie. Polska jest w Europie i jest jej częścią i nikt się nie wypiera, że jesteśmy jej częścią. Walczymy tylko o równouprawnienie. Poza tym jak Leszek Miller mówi o pomocy Ukrainie ale w granicach rozsądku to nikt go nie krytykuje a już na pewno nie ten pań, który z pewnością pobiera bardzo wysoka mundurowa emeryturę. Bardzo dobrze, że ktoś mówi jak jest a nie tylko ślepo ma wydawać kasę na kraj który jest mocno skorumpowany. Cięcia w budżetach. A kto doprowadził do takiej dziury? Jakoś przez 8 lat tego złego pusu nie było takiej dziury teraz nam się wciska że jest nam dobrze, fajnie itp. Dobrze to jest temu Panu, który pusze takie bzdury. Przeciętny polski obywatel nigdy takiej emerytury ba nawet wynagrodzenia nie dostanie jak pan otrzymuje obecnie. Panu jest i było zawsze dobrze za kazdych rzadow, tylko po prostu masz pań zniekształcony onraz przez tvn. Każda telewizja w jakiś sposób kłamie i zniekształca i naciąga fakty. Masz pań swoje lata więc przemysł pań uczciwie co piszesz bo żyjesz pań w pewnej bańce rzeczywistości oderwanej od życia. Masz pań wypchany barek alkoholem jak to zes pan niedawno wspomniał. Może taki barek jak prezes w Alternatywach4. Skojarzenia nasuwają się same o pana mentalności i wiedzy o życiu zwyczajnych ludzi. Mało o normalnym życiu pań wiesz.
Jan
2025-12-10 07:05:36
Pytanie, gdzie są dzieci, gdzie są wnuki? Są tacy, którzy - mieszkając poza Szczytnem - potrafią dzwonić przynajmniej 3 razy dziennie do swych dziadków, rodziców, krewnych. Wiedzą, kiedy jest jedzone śniadanie, wiedzą, kiedy jest przechadzka, wiedzą o której obiad, kolacja... A w razie braku kontaktu dzwonią o pomoc. To takie trudne? To nie kwestia braku czasu, tylko braku więzi i uczuć.
Taki sobie czytelnik
2025-12-10 03:09:26
Panie Mądrzejowski. No tak, obecna władza to nie przerznacza środków na \"swoją telewizję\". Szybko sobie wygooglowałem: W 2025 roku TVP w likwidacji dostała dodatkowo 1,4 mld. Ach ten pana słynny obiektywizm.
Olek
2025-12-09 22:25:02
Kiedyś,to kiedyś,cóż to za bzdurne uzasadnienie.Niektorym radnym nie chce się nawet myśleć logicznie
Plik
2025-12-09 17:48:45
Ciekawe kto i dlaczego boi się powiedzieć prawdę
Ciekawski
2025-12-08 22:14:23
Prawie fascynujące...
Jestę zastępco burmystrza
2025-12-08 20:32:16
U nas na budowie też przyjęli nowego pracownika , ale niestety nie było reportera.
tak
2025-12-08 19:42:37
Występ bardzo fajny ale trochę nie ładnie jak się pomija osoby które faktycznie pracowały i przygotowywały występ,
Olek
2025-12-08 19:00:33
7.12. było lodowisko otwarte, jednak jazda na łyżwach okazała się niemożliwa.Lyzwy rozjeżdżały się po tej sztucznej tafli nie mogąc rozpocząć jazdy.Całkowita klapa, pieniądze do zwrotu.
Warchol
2025-12-08 09:41:11
Znikome te informacje w tym artykule
Adrian
2025-12-07 13:05:25