Wraz z początkiem lat trzydziestych ubiegłego stulecia, szczycieńska szkoła dla młodzieży pochodzącej z terenów wiejskich zyskiwała coraz większą sławę jako placówka, która w sposób profesjonalny przygotowywała przyszłych mazurskich gospodarzy do pracy na roli. Znana była również z innego powodu. Wśród uczących się w niej nastolatków nie można było dojrzeć ani jednej dziewczyny. Wpływ na to miał niewątpliwie problem z zakwaterowaniem dziewcząt, bo o koedukacyjnych internatach można było wówczas tylko pomarzyć.
Szkoła bez dziewcząt
Szczycieńska szkoła rolnicza jako jedyna w całej rejencji królewieckiej nie kształciła dziewcząt. W pierwszej połowie 1931 roku do starosty szczycieńskiego von Posera zaczęły wpływać skargi od rolników, że ich córki ze względu na płeć są dyskryminowane.
W przesyłanych do urzędu licznych pismach w sposób szczególny akcentowano, że w innych miastach ówczesnych Prus Wschodnich, gdzie szkoły o podobnym profilu funkcjonowały – uczyły się również i dziewczęta. W pismach zdarzały się i groźby, że w przypadku barku reakcji ze strony lokalnych władz, sprawa znajdzie swój epilog w Królewcu.
Starosta von Poser postanowił więc działać i w tym przypadku również zgłosił się o pomoc do burmistrza Szczytna Mey’a. Na początku lat trzydziestych zakończyły się akurat prace związane z powstaniem nowej szkoły w mieście, którą po oddaniu w 1932 roku do użytkowania, nazwano na cześć założyciela Szczytna - Ortulfschule. Obecnie jest to Szkoła Podstawowa nr 3 przy ul. Marii Skłodowskiej-Curie.
Burmistrz Ernst Mey, dzięki swoim wpływom i znajomościom w rejencji, pozyskał dość znaczną sumę z Izby Rolniczej w Królewcu na dofinansowanie edukacji grupy dziewcząt, która miała rozpocząć naukę w szczycieńskiej Landwirtschaftschule.
Początkowo, ze względu na brak zakwaterowania w internacie, zaadaptowano do tego celu piwnice Ortulfschule. W trzech niewielkich pomieszczeniach po zakończonych zajęciach w szkole nocowały 24 dziewczęta z terenu powiatu szczycieńskiego.
Nowy szkolny budynek
Opiekunką i wychowawczynią grupy dziewcząt była wykwalifikowana nauczycielka o nazwisku Tschierske. Program nauczania przyszłych mazurskich gospodyń niewiele się różnił o tego, który był przeznaczony dla chłopców. Wykładano ogrodnictwo, hodowlę drobiu i podstawy hodowli trzody chlewnej oraz bydła, a ponadto jako zajęcia dodatkowe – ogrodnictwo i odżywianie.
W drugiej połowie lat trzydziestych ubiegłego stulecia ówczesne władze III Rzeszy za priorytet postawiły sobie rozwój zacofanych wówczas gospodarczo Mazur. Nie żałowano zatem grosza na edukację młodych ludzi w zakresie uprawy roli i hodowli zwierząt. Starosta von Poser pozyskał w Królewcu niezbędne i dość wysokie środki na wybudowanie nowej szkoły dla wiejskiej młodzieży.
Na rozwidleniu pomiędzy szosą biegnąca w kierunku Wielbarka i Siódmaka wytyczono parcelę i wraz z początkiem wiosny 1937 roku rozpoczęto budowę nowej szkoły. Pod koniec lata tego samego roku w budynku przeprowadzano już prace wykończeniowe. 1 października z wielką pompą, przy udziale nie tylko władz lokalnych, ale i rejencji królewieckiej, przecięto wstęgę nowo otwartej szkoły, która w tym samym dniu rozpoczęła swoje edukacyjne funkcjonowanie.
Kuchnia, szwalnia i krosna
Nowy budynek szkoły był wówczas jednym z nowocześniejszych w Prusach Wschodnich. Duże wrażenie robiła przestronna jadalnia oraz kuchnia, w której również nauczano dziewczęta warzenia i przygotowywania potraw. Niewielką część budynku przeznaczono na internat, z kilkunastoma miejscami, ale tylko dla chłopców. Mogły z niego korzystać osoby, które miały daleko do stolicy powiatu lub też warunki komunikacyjne uniemożliwiały im dojazd do Szczytna. Według wspomnień dawnych absolwentów, internat nie był całkowicie za darmo, ale kwoty, które trzeba było uiszczać za korzystanie z niego były bardzo niewielkie.
Dwa pomieszczenia szkoły zaadaptowano na warsztaty dla grupy dziewcząt. W jednym z nich znajdowały się w nich m.in urządzenia tkackie, natomiast w kolejnym pomieszczeniu znajdowała się szwalnia oraz także krosna. Część piętra była przeznaczona na mieszkanie służbowe dla kierownika placówki.
Według sprawozdań, pod koniec lat trzydziestych w okresie jesienno-zimowym w szczycieńskiej Landwirtschaftschule uczyło się około 40 dziewcząt.
Ważnym momentem w działalności szkoły było uroczyste wręczenie świadectw, które zawsze odbywało się na początku marca. Aby temu wydarzeniu nadać odpowiednią rangę, uroczystość odbywała się w największej wówczas auli, a raczej sali widowiskowej, która mieściła się w szczycieńskim hotelu „Berliner Hof”, na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Polskiej i 1 Maja (księgarnia „Fraszka”).
Nie tylko „gary”
Myliłby się każdy, kto sądziłby, że dziewczęta w szczycieńskiej szkole gospodarsko-rolniczej uczyły się tylko tzw. „stania przy garach”. W programie była również nauka prowadzenia rachunkowości oraz handlu. Nie wszystkie wiejskie dziewczyny chciały przecież zostać na gospodarstwach. Wiele z nich po zakończeniu edukacji znalazło zatrudnienie w m.in. licznych wówczas szczycieńskich sklepach i magazynach handlowych.
W placówce było zatrudnionych kilkunastu nauczycieli o pełnym wyższym wykształceniu rolniczym. Poza ustawowo ustalonymi godzinami w roli pedagogów, zajmowali się dodatkowo doradztwem rolniczym, który dziś nazwalibyśmy biznesowym. Dość często wyjeżdżali w teren i w poszczególnych miejscowościach powiatu szczycieńskiego organizowali spotkania wiejskie, na których przedstawiali korzyści wypływające z rozwoju gospodarstw, a przede wszystkim inwestowania w nowoczesny sprzęt rolniczy, który można było zakupić dzięki niskoprocentowym kredytom, udzielanym rolnikom przez niemieckie państwo.
Korzystne kredyty
Szczycieńska szkoła rolnicza w dość szybkim czasie nabrała takiego rozgłosu, że ograniczono liczbę przyjęć do placówki. Dzięki wsparciu Izby Rolniczej w Królewcu, w powiecie szczycieńskim powstało wiele przykładowych gospodarstw rolnych, wspieranych przez Landwirtschaftschule oraz władze rejencji królewieckiej.
Gospodarze z terenu powiatu byli coraz bardziej zainteresowani korzyściami wypływającymi z kształcenia swoich latorośli w placówce, a najbardziej chyba pozyskaniem niskooprocentowanego kredytu na zakup nowoczesnych maszyn rolniczych. Aby otrzymać niezbędne fundusze, podobnie jak i dziś, trzeba było spełniać wiele warunków, a do jednych z nich należało odpowiednie przeszkolenie i ukończenie szczycieńskiej Landwirtschaftschule.
Niezbędne okazało się jednak prowadzenie buchalterii rachunkowej, do której, niestety, ale większość ówczesnych szczycieńskich rolników nie była przygotowana. Jednak na podstawie odpowiednich ksiąg rozrachunkowych, prowadzonych przez poszczególnych gospodarzy, można było otrzymać niezbędny kredyt.
W dość krótkim czasie rolnicy, którzy spełniali odpowiednie warunki, za uzyskiwane kredyty zaczęli masowo kupować nowoczesne wówczas maszyny rolnicze, wśród których prym wiodły różnego rodzaje siewniki oraz maszyny do sadzenia ziemniaków. Również i starostwo szczycieńskie w dość dużym stopniu zaangażowało się w rozwój rolnictwa na swoim terenie. Z Królewca i Elbląga ściągnięto do miasta kilku ekonomistów i doradców rolniczych, którzy jeździli od wsi do wsi i udzielali rolnikom cennych wskazówek związanych z uprawą roli i prowadzeniem rachunkowości.
Koniec szkoły
Pod koniec lat trzydziestych ubiegłego wieku, patronat honorowy nad szczycieńską szkołą rolniczą objęła Wyższa Szkoła Rolnicza w Elblągu, co miało niewątpliwy wpływ na podniesienie prestiżu placówki i poziomu edukacji. Dzięki temu do Szczytna zaczęli przyjeżdżać producenci maszyn rolniczych oraz nawozów sztucznych, które już wówczas używano do polepszenia jakości gleby, a co za tym idzie – uzyskania większych plonów.
Przy szczycieńskiej szkole zorganizowano również dydaktyczno-eksperymentalny ogród, w którym uczniowie, pod czujnym okiem nauczycieli i instruktorów, mogli uprawiać różne odmiany warzyw i zbóż. Firmy produkujące maszyny i urządzenia rolnicze bezinteresownie, a raczej w ramach własnej promocji – przekazały szkole dość dużą liczbę sprzętu rolniczego.
Wybuch II wojny światowej sprawił, że w szkole dało się zauważyć coraz mniejszą liczbę męskiej części uczniów. Mimo to w placówce zajęcia odbywały się nieprzerwanie aż do 1945 roku. Wtedy Sowieci, którzy wkroczyli do Szczytna, dokładnie ogołocili szkołę ze wszystkiego, co było w niej zgromadzone. Minęła ponad dekada, gdy placówka zmieniła profil swojej działalności, ale o tym już za tydzień.
Opisy do zdjęć:
1. W 1937 roku oddano do użytku nowy budynek szkoły przy dzisiejszej ulicy Sobieszczańskiego.
2. Lata czterdzieste ubiegłego wieku. Absolwentki szczycieńskiej Landwirtschaftschule. Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Kreisgemeinschaft Ortelsburg e.V.
Jak na razie to miasto nie radzi sobie ze zmianami które musiało wprowadzić po tym jak UE sobie wymyśliła segregację tekstylii to jest bomba czerwony krzyż zabiera swoje kontenery z osiedli dla potrzebujących bo ludzie nie mogli pozbyć się szmat bo albo PSZOK albo rynek co nie zadowoliło zajętych mieszkańców Szczytna.
Phi
2025-07-02 11:50:52
No jak żyć? Hołota nie słucha elyt!
Szczery demokrata
2025-07-02 06:23:58
Pani Aniu, to jak ludzkość bez tej \"medycyny opartej na dowodach\" żyli, gdy nie istniała jeszcze big pharma!?...aż dziw bierze, że wystarczały im rosnące w lasach, całkiem za darmo, ZIOŁA. W przyrodzie rośną leki na każdą znaną ludzkości chorobę, mało tego, jedynym skutkiem ubocznym stosowania tychże darmowych leków, jest zdrowie.
Polak
2025-07-01 12:42:54
Pani Karolino skoro ma pani partnera budowlanca dlaczego on nie stworzy pani warunków pani oraz dzieciom tylko liczy pani na komunalne mieszkanie jestescie młodzi wszystko przed wami Wy młodzi tylko liczycie na pomoc państwa
zły
2025-07-01 07:37:53
Szkoda, że to tylko akcja. Koniecznie trzeba to robić częściej. Na przykład na ścieżce rowerowej do Biskupca. Zobaczcie ile butelek po piwie jest w pojemnikach na śmieci i leży wzdłuż ścieżki.
Norbert
2025-07-01 07:32:50
ehhh, kolejny szaman który mimo studiów nie pojął czym jest medycyna oparta na dowodach naukowych.
ania
2025-06-30 13:05:13
To bardzo niebezpieczne skrzyżowanie, co chwila są tam stłuczki. Zawsze, gdy tam przejeżdżam, widzę coraz to nowe fragmenty rozbitych lamp i zderzaków. Największym problemem są jadący z nadmierną prędkością kierowcy od strony Lemańskiej, szczególnie że jest tam górka i w związku z tym ograniczona widoczność dla kierowców nadjeżdżających z trzech pozostałych ulic.
Kowal
2025-06-29 23:34:45
Jeszcze tylko zrobić trzeba porządek z tymi wałęsającymi czymś psami tam.
2025-06-29 10:18:31
Księże Andrzeju, w tym szczególnym dla Księdza dniu myślami jestem z Tobą. Przesyłam bukiet ciepłych myśli i urodzinowych życzeń. Zdrowia, nadziei i Bożej obecności w Twoim codziennym życiu! Z wyrazami miłości. Grażyna
Grażyna Zalewska
2025-06-28 19:55:08
Faktycznie napis przyciąga odwiedzających , widziałem że już jeden mieszkaniec Szczytna robił sobie zdjęcie na uroczystym otwarciu
Adam
2025-06-28 14:41:28