Monika Wiśniewska to pochodząca z Rozóg, a mieszkająca obecnie w Warszawie, młoda nauczycielka języka polskiego. Niedawno ukazała się jej pierwsza książka “Nadchodzi susza”. Mieliśmy okazję porozmawiać z autorką o jej debiutanckim dziele.
Autorka mieszkała od urodzenia w Rozogach, aż wybrała się na studia do Warszawy. Ukończyła filologię polską na UKSW, w tym dwie specjalizacje: z edytorstwa i glottodydaktyki, a także podyplomową pedagogikę w Wyższej Szkole Pedagogiki i Administracji w Warszawie. Trzydziestolatka naucza w szkole podstawowej, ale też uczy języka polskiego dorosłych obcokrajowców. Uczy od podstaw Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, a nawet Pakistańczyka. W gimnazjum zaczytywała się w książkach i myślała, że ciekawie byłoby kiedyś napisać coś samej. Dziś stało się to rzeczywistością.
Musiała Pani być w szkole dobra z polskiego …
Nie chcę być próżna, no ale tak, byłam dobra (śmiech). Lubiłam rozmawiać z nauczycielkami. Uwielbiałam omawiać wiersze, interpretować je, analizować symbolikę. I w szkole i na studiach. Pisałam nawet wiersze do szuflady, nie pokazywałam ich, choć może, może kiedyś. Czas pokaże.
A skąd zainteresowanie samą literaturą?
Bardzo interesowałam się książkami w dzieciństwie, bo rozwijały moją wyobraźnię. Usłyszałam też pewien cytat w dzieciństwie, że “kto czyta, żyje podwójnie” i może właśnie to wpłynęło na to zainteresowanie literaturą. W gimnazjum też zaczytywałam się i myślałam, że ciekawie, fajnie byłoby, gdybym sama spróbowała coś napisać.
W lutym premierę miała pani debiutancka książka “Nadchodzi susza”. Pierwsza wydana, ale czy to pierwsza, jaką pani napisała, czy zdarzyło się pisać już coś wcześniej?
Pierwsza była, razem z koleżanką w czasach gimnazjum, pod inspiracją sagi Zmierzch, utworu Paramore - Decode z tego filmu i pod wpływem naszych snów, które zdarzały podobne śnić nam się w tym samym momencie. Uznałyśmy, że oprzemy powieść na tych snach. Było to takie amatorskie pisanie, do szuflady, nie udało się tego wydrukować. Później, pracując w firmie jako asystentka biurowa, przez 3 lata nie mogłam skupić się na pisarstwie, a chciałam już wcześniej spróbować. W końcu uznałam, że czas najwyższy coś zmienić w życiu, że tu i teraz piszę i tak powstała obecna powieść.
Co wpłynęło na napisanie tej debiutanckiej, wydanej właśnie powieści? I czy może miało na to wpływ coś z Rozogami?
Nie jest to książka o Rozogach, ale miały one wpływ na jej napisanie. Decydujące znaczenie ma to, że zarys powieści wpadł mi do głowy trzy lata temu podczas mszy świętej, w czasie dożynek, gdzie rolnicy dziękowali za plony. Było bardzo gorąco, sucho i martwili się oni, jak to będzie w przyszłości. A ja jestem obserwatorem, lubię myśleć, co może się wydarzyć i mam bujną wyobraźnię. Na napisanie powieści miała też wpływ sytuacja klimatyczna, topnienie lodowców, efekt cieplarniany. Znaczenie miało wychowanie w wierze chrześcijańskiej, które wpłynęło na mój sposób postrzegania świata. W wątkach książki odzwierciedlenie znalazło też moje zainteresowanie mitologią grecką.
Nie zdradzając szczegółów, o czym opowiada książka?
W dobie zmian klimatycznych, które znacząco wpływają na suszę, redaktor Dębski bada sprawę tajemniczego krateru. Z biegiem czasu okazuje się, że w domu Kłosowskich zamieszkała tajemnicza postać, która wydaje się nie pochodzić z tego świata. Do dziewczyny tej, z dnia na dzień dziennikarz coraz bardziej się przywiązuje i pomaga jej się zaaklimatyzować w nowym środowisku. W gminie dochodzi do niewyjaśnionych zjawisk, których nie można w żadnym stopniu wytłumaczyć. A czy ta nowa istota okaże się remedium na suszę, z powodu której cierpią okoliczni mieszkańcy - o tym opowiada już książka.
Dla kogo jest ta książka?
Zarówno dla młodszego, jak i starszego, każdy się w niej odnajdzie. Ma ona elementy głównie powieści obyczajowej, ale też fantastycznej, detektywistycznej, religijnej i elementy z gatunku romansu. Każdy znajdzie coś dla siebie.
A główni bohaterowie, z kim może się czytelnik utożsamić?
Najbardziej koncentrowałam się oczywiście na Henryku Dębskim, który jest głównym bohaterem i narratorem. Przeżywa rozterki ducha, zmienia się, zmienia poglądy z biegiem czasu, jest najważniejszą postacią. Generalnie w powieści ścierają się dwa światy, dwa odłamy. Osób, które ze szkiełkiem w dłoni próbują wytłumaczyć zdarzenia wyłącznie na sposób naukowy i tych, którzy dopuszczają, że istnieje świat nadprzyrodzony i nie wszystko da się wytłumaczyć tak czarno-biało. Ten duchowy odłam reprezentuje bogobojna rodzina Kłosowskich - Antek (wnuk) i Janina (babcia). Cenią sobie to bogactwo duszy, ponad rzeczami materialnymi, nie patrzą a na to co przemijalne. Jest też Alma, z łaciny “karmicielka”, która zjawia się we wsi. Postać na wpół fantastyczna, na wpół ludzka. Dokonuje cudów, ale ma też swoją kruchą stronę nastolatki. Dopiero uczy się życia, raczkuje w tym świecie, dorasta, przeżywa pierwszą miłość, przeżywa próby i zmagania w szkole.
W czym przejawiają się w książce wątki chrześcijańskie, przesłanie wiary?
Bohaterowie doznają klęski żywiołowej i prezentują wobec niej moralnie różne postawy. Są ci etycznie dobrzy i tacy, którzy upatrują korzyści wyłącznie dla siebie, nie licząc się z innymi. Jedni kierują się głębszymi wartościami moralnymi, etycznymi, wiarą też. Drudzy sprowadzają wszystko tylko do rywalizacji i walki o przetrwanie, o wyrwanie dla siebie symbolicznej kromki chleba. Oczywiście ten podział nie jest zero-jedynkowy, jednak książka ukazuje to spojrzenie głębiej, we wnętrze człowieka i potrzebę, by umieć poświęcić coś w imię większego dobra. Najważniejszym chrześcijańskim przesłaniem moim w tej powieści jest, by pomagać sobie wzajemnie - bliźniemu, że nie można się poddawać i, żeby wierzyć, że lepsze czasy nadejdą, wierzyć w cuda i to, że nasze wysiłki są tego warte i kiedyś się opłacą. A wiara może tylko napędzać do działania i dawać siłę do walki z przeciwnościami losu. Powieść ukazuje to zestawienie pomiędzy szukaniem korzyści doczesnej, by przeżyć za wszelką cenę, zezwierzęceniem, a nadzieją na coś przyszłego. W książce ukazałam też, inspirowany Pismem Świętym, motyw kary i nagrody, a także symbolikę biblijną. Jest też nawiązanie do mitologii greckiej. Choćby Alma jest odzwierciedleniem bogini Demeter, a przy każdym nowym rozdziale widnieje kłos - jej atrybut. Jej emocje wpływają na rzeczywistość, sprawia, że wszystko ożywa, rozwija się. Kiedy zaś jest smutna, ziemia nie daje plonów.
A poza pisaniem, co panią raduje, co interesuje?
Lubię podróżować, lubię tańczyć. Jednak pierwsza po pisaniu jest muzyka, gra na gitarze, grę na klawiszach zaczęłam ostatnio, a kiedyś śpiew. Na studiach przez pół roku byłam w teatrze. Pojechaliśmy raz nawet do Krakowa na konkurs, by zagrać sztukę. W szkole pełnię też obecnie rolę reżysera przy sztuce na 12 osób, graną przez moich uczniów, na podstawie mitu o Demeter i Korze. Najbardziej ze wszystkiego zajmuje mnie jednak pisarstwo.
Bardzo dobrze a lewactwo wyję!
Marek
2025-09-16 20:48:19
Ja to czekam na obiecany przez burmistrza park linowy
Bartek
2025-09-16 20:05:08
No i super, tylko wspierać
Gość
2025-09-16 18:09:46
Ci powiedzmy znani się lansują i to jest obopólna korzyść. Wszystkie te panie startowały w wyborach samorządowych, ale się nie powiodło. Więc pewnie w ten sposób próbują się pokazać szerszemu gronu wyborców.
Mieszkanka
2025-09-16 14:00:37
A potem Jurand trafił w dyby, przy których się dał sfotografować. Szkoda, że nie wtedy, kiedy w te dyby dał się zakuć. Bo te dyby to jak strzelba w spektaklu teatralnym, ze ona musi wybuchnąć. No to co z tymi dybami?
Śmieszek
2025-09-16 13:59:29
Chyba musze sie wziac za swoje piersi....
Ewelina
2025-09-16 11:23:59
głosuję na projekt obywatelski - fontanna multimedialna.
Anna.Sz
2025-09-16 10:59:32
A ten killerpiesek to taki słodziak, że bez smyczy po lesie lata zapewne...
Kamil
2025-09-16 05:00:43
Wszystko ok tylko znowu trzeba się wspierać osobami powiedzmy znanymi. To jak w poprzednim konkursie wygrał projekt radnego. Swoją drogą to czekam aż ten park po prostu z czasem zarosnie bo taki lis go chyba raczej czeka. Myślę że zwykli obywatele, którzy nie są jakoś tam powiedzmy medialni po prostu mimo iż mają fajne pomysły, dlatego nie zgłaszają pomysłów. Po prostu zniechęcili sie
Romek
2025-09-16 04:47:23
Kiedyś mieszkańcy bali się pary wodnej i zrezygnowali z kolei.
Gabi
2025-09-15 16:51:39