Poniedziałek, 22 Grudzień
Imieniny: Bożeny, Drogomira, Zenona -

Reklama


Reklama

Ratowanie jeziora Świętajno możliwe, ale bardzo trudne


Jezioro Świętajno wysycha i nie pomogły wczesne działania samorządu, jak np. budowa sieci wodociągowej otaczającej akwen. Za środki własne i pozyskane z WFOŚiGW gmina zleciła wykonanie badań i analizę przyczyn i możliwości walki o wody w jeziorze. Raport, zaprezentowany publicznie 5 grudnia, nie pozostawia złudzeń: za wysychaniem stoją nie tylko zmiany klimatyczne, ale też działalność człowieka – od setek prywatnych studni, przez melioracje sprzed dziesięcioleci, po wiosenne zrzuty wody na połowy węgorza. Eksperci podkreślają jedno: jezioro da się uratować tylko wtedy, gdy mieszkańcy, turyści i samorząd zaczną działać razem.



Problem obniżania wód w jeziorze Świętajno znany jest już od końca lat 90 ubiegłego wieku. W ostatnich trzech latach proces ten przyspieszył. Brzeg cofnął się o ponad pięć metrów. Mieszkańcy Nart nie kryją przerażenia. Tym bardziej, że z jeziora wielu z nich żyje, prowadząc agroturystyki, wynajmując domki czy przyjmując gości w pensjonatach. Właściciel jeziora Wody Polskie problem widzi, ale czy chce z nim coś zrobić? W lutym br. zmuszone do zainteresowania się tematem większej aktywności jednak nie wykazały. Może teraz będzie inaczej…

 

W piątek, 5 grudnia, w Nartach z zainteresowanymi mieszkańcami Nart, Warchał i Brajnik spotkali się ponownie wójt gminy Jedwabno oraz przedstawiciele Wód Polskich i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Przedstawiono wyniki badań przeprowadzonych przez Państwowy Instytut Badawczy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Raport to blisko 60 stron analiz możliwych przyczyn zjawiska oraz potencjalnych sposobów na jego zatrzymanie. W dokumencie znalazła się również analiza jezior Brajnickiego i Warchały, których stan ma wpływ także na jezioro Świętajno.

 

Wśród przyczyn ubywania wód we wszystkich trzech akwenach pojawiają się te dotyczące wzrostu rocznych temperatur, wydłużenie okresu wegetacji roślin i pobierania przez nie wód gruntowych. Łączny proces parowania z wody, gleby i roślin na przestrzeni ostatniego pół wieku znacznie wzrósł. Natomiast w ciągu ostatnich 10 lat parowanie wody wielokrotnie przeważało nad ilością opadów: deszczu i śniegu. Obok naturalnych, klimatycznych powodów ubywania wody w jeziorach są jeszcze czynniki ludzkie. Tu naukowcy nie mają wątpliwości, człowiek w sytuacji jedwabieńskich jezior nie jest bez winy.

 


Reklama

Mieszkańcy szukali winy w zlokalizowanym w Warchałach hotelu, który wodę czerpie z własnych ujęć. Zapomnieli przy tym, że sami korzystają ze studni głębinowych, a nie wybudowanych przez gminę wodociągów. I o ile jedno czy dwa ujęcia nie byłyby kłopotliwe, o tyle intensywnie rozbudowana sieć domków letniskowych, pól namiotowych czy agroturystyki w łącznym bilansie może nawet przekraczać hotelowe zapotrzebowanie. Jak wskazują badacze ich wspólne zużycie wody może obniżać taflę wody o 11 mm rocznie.

 

To jednak wciąż niewiele. Większy wpływ na degradację jeziora mają mniej czy bardziej odległe urządzenia melioracyjne, wymagające modernizacji, a nawet przebudowy. Znaczenie ma np. niekontrolowany zrzut wody na jazie Rybaczówka podczas połowów węgorza. Wówczas przepływy wody na Kanale Nowy Dwór, które są następstwem zrzutów realizowanych przez dzierżawcę jeziora Brajniki, powodują zalewanie pól i łąk w oddalonej o kilka kilometrów miejscowości Witówko. Badacze szacują, że z jeziora woda ubywa w tempie metra sześciennego na sekundę i rekomendują przebudowę jazu, co zasadniczo jest w gestii Wód Polskich.

 

Na spotkaniu dyrektor ostrołęckiej zlewni Wód Polskich Sławomir Lipka zadeklarował, że umowie z dzierżawcą akwenu się przyjrzą i będą reagować. Jak dalece i skutecznie – trudno powiedzieć tym bardziej, że wśród zalecanych działań były wskazane i inne związane z melioracją. Ta, głównie w postaci rowów osuszających pola i łąki, pochodzi jeszcze w dużej części z czasów pruskich, a obecnie znacznie przekłada się na obniżenie poziomu wód podziemnych i powierzchniowych zasilających jeziora. Do tego drenaż terenów położonych na północ od jeziora Świętajno zmniejsza obszar zasilania jeziora i przyspiesza odpływ wód do jeziora Brajnickiego.

Reklama

 

Naukowcy mówią jasno: odwrócenie procesu nie będzie łatwe. Można go jednak spowolnić lub zahamować, ale tu potrzebna jest szeroko zakrojona współpraca. Gmina już podjęła kolejne działania, budując hydrofornię w Piduniu i alternatywny wodociąg łączący ją z Nartami i Warchałami. Obecna na spotkaniu Grażyna Tomczak właścicielka hotelu Natura Mazur już zadeklarowała, że gdy tylko gmina te inwestycje wykona, hotel włączy się do nowego wodociągu.

 

Wójt Sławomir Ambroziak mówił jasno, że woda do miejscowości będzie pompowana, tak aby nie było spadków ciśnienia czy przerw w jej dostawie w okresach, gdy na tym obszarze przebywają turyści, a może już mieszkańcy?

 

- W miesiącach zimowych na terenie gminy przebywało o około 2,2 tys. osób więcej niż zameldowanych na stałe. Tylko jednego dnia, dokładnie 15 sierpnia tego roku, na terenie naszej gminy przebywało aż 33 tysiące osób – mówił Ambroziak. Wójt liczy, że mieszkańcy będą do gminnego wodociągu przyłączać się solidarnie. Bo tylko wspólnym wysiłkiem jezioro można uratować. A to dla gminy ma kluczowe znaczenie, bo na nim oparta jest lokalna gospodarka – turystyka.

 

Mieszkańcy usłyszeli również deklaracje od prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Bartosza Nowickiego i Rafała Wilczka, wiceprzewodniczącego sejmiku województwa warmińsko-mazurskiego. Obaj zapewnili, że zrobią wszystko, by wesprzeć gminę w pozyskaniu środków na ratowanie jeziora.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama