Czwartek, 11 Grudzień
Imieniny: Biny, Damazego, Waldemara -

Reklama


Reklama

Miesiąc do katastrofy, czy sukcesu? Oczyszczalnia w Popowej Woli na finiszu: 4,3 mln zł i kilka dni do decyzji


Los oczyszczalni w Popowej Woli wisi na włosku, podobnie jak gminnych finansów. Budowa ma, a wręcz musiała zakończyć się w piątek, 28 listopada, lecz wiele wskazuje na to, że może być z tym problem. Nawet jeśli się uda, to pozostaje niewiele czasu na odbiór techniczny, akceptację i rozliczenie całości. To zaś musi nastąpić przed końcem roku, inaczej gmina słono zapłaci. Optymistą jest wykonawca, który zapowiada rychły, terminowy koniec prac…



Przypomnijmy. Latem Rada Gminy poszła za głosem wójta, by inwestycję zrealizować. Chodziło o to, by wykorzystać już przyznaną dotację. Tyle że pełne jej rozliczenie musi nastąpić do końca grudnia, każdy więc poślizg może skutkować tym, że całkowity koszt, prawie 4,3 mln zł, będzie musiała pokryć gmina, a takiej kasy po prostu nie ma. W sierpniu, gdy gmina decydowała się na realizację inwestycji, krótki termin i finansowe ryzyko sprawiły, że radni Tomasz Bojanowski i Sebastian Orłowski tych działań nie poparli. Obaj zagłosowali wówczas przeciwko.

 

Wykonawca został jednak wybrany w przetargu, a termin realizacji określony na koniec października. Później zaczęły się schody, m.in. wynikające z zastosowanej w projekcie technologii, umowę więc aneksowano, wyznaczając termin: 28 listopada.

 

Kilka dni przed jego upływem, w sobotę 22 listopada, radni mający obawy odwiedzili plac budowy. To, co ujrzeli, wzbudziło ich niepokój. Co prawda kanalizacja była ukończona, położony był też rozebrany wcześniej chodnik (części zadania), ale instalacja samej oczyszczalni to zaledwie wykop i wylane w nim ławy fundamentowe pod zbiorniki, z których jedna znajdowała się pod wodą. - Niestety, nasze obawy były uzasadnione - mówi Tomasz Bojanowski.

 

W poniedziałek (24.11) plac budowy “ożył”. - Jest już zamontowany główny zbiornik, którego nie było tu jeszcze w ubiegły czwartek - mówi Sebastian Orłowski.

 

- Pytanie, czy konstrukcja nie zacznie osiadać… No i czas… Nawet gdyby wszystkie prace zostały wykonane do końca tego miesiąca, to same procedury związane z odbiorem też zajmą co najmniej kilka dni. A i urzędnicy marszałka też potrzebują czasu na weryfikację wszystkich dokumentów i rozliczenie płatności.

 

Wykonawca jest jednak pełen optymizmu.


Reklama

 

- Montaż zajmie około 3 dni - mówił “Tygodnikowi” we wtorek Andrzej Chomański, prezes Przem-Gri spółka z o.o. - Zostanie tylko rozruch i sprawdzenie wszystkich elementów. Teraz to zależy głównie od pogody. My definitywnie kończymy prace w piątek, czyli w terminie.

 

Tyle że sprawdzanie i odbiór techniczny budowy będą takie bardziej połowiczne. Sam Chomański zaznacza, że pełne uruchomienie oczyszczalni nastąpi dopiero wtedy, gdy 90 proc. mieszkańców zostanie fizycznie podłączonych do kanalizacji, którą ma obsługiwać oczyszczalnia. Wymagać ma tego zastosowana technologia. Pozostaje mieć nadzieję, że przyłącza i pełen rozruch nastąpią przed upływem okresu gwarancji…

 

Sobota: wykop w ziemi i ławy fundamentowe pod zbiorniki nowej oczyszczalni. Jedna całkowicie zalana wodą

Wtorek: Zbiorniki już zostały zamontowane na ławach, trwa zasypywanie nawiezionym żwirem

Piątek…

 

 

 

Rzetelna informacja, to podstawa

Sebastian Orłowski, radny gminy Dźwierzuty

Byłeś przeciw oczyszczalni w Popowej Woli, ale chcesz, żeby gmina budowała wodociągi za pieniądze z tego samego źródła, z KPO. Przewodnicząca rady uznała to niedawno na naszych łamach za niespójność…

Chyba nie zrozumiała intencji. Wraz z Tomkiem Bojanowskim nie głosowaliśmy przeciw budowie oczyszczalni tylko przeciw temu, w jakiej formie ma być ta inwestycja realizowana, ze względu na zbyt duże ryzyko finansowe, które zresztą nie minęło. Wniosek o podjęcie działań inwestycyjnych w ramach KPO na przyszły rok, m.in. wodociąg w Linowie złożyliśmy po to, żeby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. Wójt zapewniał, że oczyszczalnia zostanie zbudowana do końca października i tym zapewnieniom zaufali radni podejmując uchwałę. Termin formalnie przesunięto o miesiąc, zostało kilka dni, a ja się obawiam, czy budowa zostanie ukończona i to właściwie. Jeśli nie, to strach pomyśleć w jakiej sytuacji będzie gmina i kogo należałoby pociągnąć do odpowiedzialności. Termin przedstawiany przez wójta Radzie Gminy nie został przecież dotrzymany, ale on działał na podstawie uchwały, za którą głosowali radni. To nie jest tylko problem urzędu i wójta, ale nas wszystkich, którym zależy na sprawnym i transparentnym działaniu naszego samorządu.

Reklama

 

Może jednak wykonawca zdąży…

Może, ale nie w tym rzecz. W chwili głosowania, a więc podejmowania decyzji ze strony wójta nie było nawet wzmianki o możliwym wydłużeniu terminów, że jest jakiś plan B. I tak w efekcie radni, w tym i przewodnicząca, oddali głos ślepo wierząc. Uważam, że nie powinniśmy w taki sposób decydować o naszej gminie. Należy podkreślić, że każda decyzja i głosowanie powinny być gruntownie przemyślane, bo przed mieszkańcami odpowiadamy zarówno za sukcesy, jak i porażki. Dlatego do wszystkiego musimy podchodzić odpowiedzialnie.

 

Czego brakuje?

Wydaje mi się, że rzetelnej i obiektywnej informacji. Nie tylko o szansach i korzyściach wynikających z danej inwestycji czy decyzji, ale też zagrożeniach. Dzięki temu każdy radny będzie głosował tak jak uważa, ale nie będzie to głosowanie w ciemno. Takiego ryzyka nie powinno się podejmować w odniesieniu do gminnych spraw.

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

Reklama