Małe dzieci w kimonach zdążyły zamienić się w rosłych mężczyzn bądź niewiasty o określonej filozofii życiowej, która z pewnością sprzyja im w każdej sferze obecnych działań – tak by można podsumować społeczny efekt istnienia stowarzyszenia sportowego o nazwie Szczycieński Klub K...
Małe dzieci w kimonach zdążyły zamienić się w rosłych mężczyzn bądź niewiasty o określonej filozofii życiowej, która z pewnością sprzyja im w każdej sferze obecnych działań – tak by można podsumować społeczny efekt istnienia stowarzyszenia sportowego o nazwie Szczycieński Klub Kyokushin Karate. O historii, teraźniejszości i przyszłości klubu rozmawiam z Piotrem Zembrzuskim, aktualnie prezesem stowarzyszenia, a dla wielu mieszkańców Szczytna – po prostu z sensei Piotrkiem.
Jakie były twoje początki, kontakt z tym sportem?
Miałem 14 lat, siedziałem sobie w domu. Zadzwonił do mnie mój serdeczny kolega, obecnie polonista Grzegorz Poniatowski i z podnieceniem zakrzyknął: „Piotrek, jest karate w Szczytnie”. Interesowaliśmy się sportami walki, ale nie mieliśmy możliwości spróbować. Poszliśmy na pierwszy trening w styczniu 1980 w obecnym gimnazjum nr 2. Pamiętam jak dziś: wchodzimy na salę, zawalona krzesełkami po jakiejś akademii. Ci, co przyszli rzucili się do sprzątania, my tez i zerkaliśmy na drzwi w oczekiwaniu na mistrza z czarnym pasem. Skończyło się sprzątanie, ktoś nakazał: „przebieramy się”. Dzieciaki wciągnęły dresy, a jakiś mały człowiek, jedyny w kimonie, wystąpił z zielonym pasem, co nas trochę zdegustowało, bo dla nas mistrz mógł mieć tylko czarny. Okazało się później, że te treningi trwały już od miesiąca, a my wkręciliśmy się na ten kolejny bez niczyjej zgody. Pod koniec „ten z zielonym” czyli instruktor Bogdan Wysoczarski nieco nas „zjechał” za to wkręcenie i sprawił solidny wycisk. Tak wyglądał pierwszy trening. Oczywiście karate, bo wcześniej trochę miałem styczności z judo. Ale że nie byłem asem w szkole, to mi mama zabroniła. Tym sposobem z judo skończyłem, ale nie żałuję, bo jednak zawsze wolałem „kopane” sztuki walki.
I minęło 12 lat...
Zrodził się pomysł powołania klubu karate w Szczytnie. Nie mieszkałem w tym czasie w kraju, a pomysłodawcą był Karol Woźniak, który kierował sekcją karate, umocowana najpierw przy TKKF, a później przy LZS. Po prostu przyszedł czas, by się uniezależnić. Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w KRS jako zgodna wola piętnastu ludzi. Pierwszym prezesem został Andrzej Kijewski, po nim był Bogdan Kalinowski. Od dwóch lat prezesem jestem ja. Gdy klub powstawał mieszkałem i trenowałem w Niemczech. Przed wyjazdem byłem w kadrze Polski, a później – w kadrze Niemiec. Formalnie stałem się członkiem klubu w 1994, w 1995 – wiceprezesem.
I minęło 32 lata...
I mamy jubileusz klubu czyli 20-lecie istnienia, ale mam też swoisty jubileusz osobisty. Mój własny, czarny pas, ten sam, który był niedościgłym marzeniem chłopca, osiągnął... pełnoletność. Mam go dokładnie od 18 lat. W karate czarny pas uzyskuje się po zdaniu egzaminu na 1 dan, co nastąpiło w Szczytnie, podczas międzynarodowego obozu sportowego. Później zdałem jeszcze kilka egzaminów, uzyskałem 4 dan, ale kolor już się nie zmienił. Dokładnie – to mam już cztery czarne pasy, bo kolejny są „nagradzane” certyfikatem i odpowiednim pasem prosto z Japonii, a kolejne stopnie są na tym czarnym pasie znaczone złotymi pagonami.
Czy da się wyliczyć liczbę dzieci i młodzieży, które klub wychował przez te lata?
Wychował – to może za dużo powiedziane. Niektóre uczestniczyły w zajęciach miesiąc – dwa, a to z pewnością za mało, by wychować zawodnika, a człowieka tym bardziej. Ale przewinęło się... Nikt statystyki nie prowadził, ale liczyć trzeba w tysiącach. W poszczególnych latach liczba trenujących była różna: najmniej to około 30, a najwięcej – 140 w samym Szczytnie. Później powstały też filie – w Iławie, Ostródzie, Wielbarku, Mrągowie..., a wszystkie dzieci są nasze.
Skoro przy liczbach jesteśmy – to może medale?
W zawodach rangi mistrzowskiej, od wojewódzkich poczynając, na ogólnopolskich kończąc – zawodnicy klubu zdobyli przez te lata 217 medali. Szesnaście razy stawaliśmy na podium drużynowo, 4 razy mieliśmy wicemistrzostwo kraju. Ale to nie koniec, bo do zasług wyższego rzędu trzeba zaliczyć też 8 medali na mistrzostwach Europy i jeden na Mistrzostwach Świata. Z tych ostatnich w sumie dziewięciu krążków osiem – to zdobycze Piotrka Moczydłowskiego, a jeden – Adriana Staszewskiego. Obecnie jesteśmy w pierwszej dziesiątce polskich klubów karate pod względem uzyskiwanych wyników sportowych. Jak na niewielkie Szczytno i niewielki klub – to też solidny sukces.
Macie więc co świętować. Nie tylko jubileusz, ale i sporo sukcesów. Kto i jak będzie czcił rocznicę i osiągnięcia w sobotę, 29 września?
Jak klub karate może świętować? Oczywiście walcząc. Stąd pomysł by zorganizować Galę Sztuk Walki z udziałem wszystkich szczycieńskich sekcji, które trenują właśnie sztuki walki. Stąd też będzie nie tylko karate, ale i judo, i ju-jitsu, MMA, boks oraz aikido. Każda z sekcji ma 15 minut na to, by pokazać swoje umiejętności od najlepszej strony. Atrakcją wieczoru będą dwie mistrzowskie walki karate w systemie full-kontakt, a w każdej z nich wystąpi nasz zawodnik, bo przecież mistrzów nam nie brakuje. Oczywiście, poza tą częścią niewątpliwie widowiskową nie da się uniknąć tradycyjnych podziękowań, podsumowań itp. Mamy też jeszcze jedną niespodziankę, o której mogę już powiedzieć. Gościem specjalnym jubileuszu będzie poseł Ryszard Kalisz. I o ile poseł jako taki może nie jest niespodzianką, ale to, że w kimonie będzie ze mną walczył na macie – to już z pewnością będzie wydarzenie na skalę krajową. A dodać trzeba, że pan Ryszard z karate nigdy nie miał nic wspólnego. Robimy wszystko, by nasze święto było sportowym wydarzeniem, pełnym niespodzianek. Zapraszam wszystkich do wspólnej zabawy w sobotę, 29 września, w hali Wagnera. Zaczynamy o godzinie 18.
Rozmawiała Halina Bielawska
Fot. Archiwum Piotra Zembrzuskiego
Kobietom w metrykę nie zaglądam a to jak dobrze pani Afanasjew rozkręciła szkołę sportową od zera mówi samo za siebie. Ma teraz parę lat na rozwinięcie projektu i przygotowanie dobrego następcy.
Kamil
2025-08-26 16:57:10
Nie dla fontanny. Było już kilka w Szczytnie i jakoś zniknęły bez śladu. Po co robić kolejną. Najpierw będą się w niej myć bezdomni itp., a potem dzieci będą się w niej pluskać. Kamil, dla małej grupy został też wygrany projekt w zeszłym roku, to jak np zostanie zrobiony pumptrack, to też będzie fajnie. Już kiedyś był ( zlikwidował go poprzedni burmistrz ) i sporo dzieci i młodzieży z tego korzystało.
Mieszkaniec
2025-08-26 12:11:22
Tylko fontanna! Dla każdego mieszkańca. Pozostałe projekty są tylko dla małej grupy.
Kamil
2025-08-25 08:21:46
Czy ta Pani nie powinna być już na emeryturze i nie zabierać pracy młodszym, bardziej energicznym. Niektórzy to nie wiedzą kiedy mają odejść, myślą że są niezastąpieni że bez nich świat się zawali. Nic bardziej mylnego!!!
emeryt
2025-08-24 18:23:19
wielki szacunek dla drogowcow powiatowych ,,nieprawda starosto
wojt jaskol stasiek
2025-08-23 05:39:09
slimak jest brzytki ze AZ- PIEKNY ,,dokaczcie GO ,,macie gotowy projekt
jery
2025-08-22 15:15:35
z calego serca popieram !!!! byla by pierwsza w swiecie wieza slimak , radni nie dajcie tego zmarnowac!!!!
wilki !! borsuki !! kormorany!! ochrona rozwoju ludzi
2025-08-22 15:04:32
Dobrze jak by się znalazła też kasa na odnowienie infrastruktury w Parku Niepodległości (plac zabaw itp), a nie tyko jak jest impreza to ktoś wpadnie porobi wszystko na trytytki i agrafki tak żeby udawało piękne i bezpieczne.
Tubylec
2025-08-22 14:47:27
Środki finansowe z KPO przeznaczyć na wyposażenie służb mundurowych a nie dla burżujów.
kozaostra
2025-08-22 13:00:21
i po co ten ,, kwas \'\' ?
że tak powiem
2025-08-22 13:00:10