Środa, 24 Grudzień
Imieniny: Adama, Ewy, Irminy -

Reklama


Reklama

Wigilijny kompromis burmistrza. Jerzy Szczepanek odkłada telefon i urząd


Na co dzień podejmuje decyzje, podpisuje dokumenty i odpowiada za sprawy gminy. W Wigilię odkłada telefon, rezygnuje z garnituru i siada do stołu bez protokołu. Jerzy Szczepanek, burmistrz Wielbarka, opowiada o świętach widzianych z domowej perspektywy – o barszczu bez głosowania, roli żony w doborze stroju i o jednym życzeniu, które co roku wraca jak refren: żeby nikt nie dzwonił.

 



Zacznijmy od klasyki. Burmistrz przy wigilijnym stole – czy zdarza się Panu „przegłosować” rodzinę? Na przykład w sprawie tego, czy barszcz ma być z uszkami, czy jednak grzybowa?

Nie. Tu nie ma żadnego głosowania.

Dlaczego?

Bo barszcz jest z uszkami. I to takimi nadziewanymi grzybami.

Czyli kompromis idealny?

Dokładnie. W jednym daniu mamy wszystko. I nikt nie wychodzi niezadowolony (śmiech).


 

Święta bez protokołu. Gdyby w święta obowiązywał urzędowy regulamin, z czego zrezygnowałby Pan jako pierwszy bez żalu: z garnituru, telefonu służbowego czy z dyplomatycznych odpowiedzi?

Z garnituru.


 

Bez wahania. Dlaczego właśnie on?

Bo nie lubię garnituru.

To jak wygląda burmistrz przy rodzinnym stole?


Reklama

W koszuli.

Czyli bardziej „casual” niż oficjalnie.

Tak, zdecydowanie.

A to prawda, że o burmistrzowski strój dba żona?

Tak.

Dlaczego oddał Pan tę decyzję w jej ręce?

Bo ma lepszy gust. I to wystarczy.

Samorządowiec kontra Mikołaj. Gdyby święty Mikołaj zajrzał do ratusza, to co wpisałby burmistrzowi na listę „do poprawy w przyszłym roku”?

– (śmiech) Zaskoczył mnie Pan… Szczerze mówiąc, nie wiem.

Może coś drobnego, z przymrużeniem oka?

Naprawdę nie potrafię teraz nic sensownego wymyślić.

Czyli Mikołaj miałby pustą rubrykę?

Chyba tak.

Grudzień to też czas życzeń. Jakie życzenia burmistrz słyszy najczęściej: zdrowia i spokoju czy raczej „żeby ta inwestycja wreszcie ruszyła”?

Reklama

To zależy, kto przychodzi. Najczęściej są to życzenia zdrowia, wesołych i spokojnych świąt.

A zaraz potem…

…powodzenia w realizacji inwestycji.

Czyli świąteczna życzliwość, ale z nutą samorządu.

Dokładnie tak.

Na koniec pytanie najważniejsze. Idealne święta burmistrza to takie, podczas których nikt nie dzwoni z pilną sprawą, czy takie, w których chociaż raz można powiedzieć: „To załatwimy po Nowym Roku”?

Zdecydowanie takie, podczas których nikt nie dzwoni.

Spokój, rodzina, cisza.

Tego najbardziej sobie życzę. I tego najbardziej się obawiam, że może się nie udać. Choć nadzieja, że nic się nie wydarzy aby odejść od świątecznego i rodzinnego stołu wciąż jest (śmiech).

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

Reklama