Wraz z początkiem 1943 roku w szczycieńskim Hindenburgschule starszą młodzież szkolono do obsługi lotnictwa i artylerii, natomiast półtora roku później – jesienią 1944, zaczęto powoływać oddziały Volkssturmu. Mieszkańcy, zarówno Szczytna, jak i całych Prus Wschodnich, dopiero wówczas zrozumieli grozę wojny. Bardziej, niż alianckich nalotów, bali się wojsk sowieckich, które nieubłabanie zbliżały się do granic wschodniopruskiej prowincji.
Przed rosyjską nawałnicą
W połowie lipca 1944 roku, na mocy rozkazu wydanego przez Gauleitera Prus Wschodnich – Ericha Kocha, przystąpiono do budowania wokół miasta, jak i poza nim, ważnych strategicznie umocnień. Organizację całego przedsięwzięcia powierzono niemieckiej Reichsarbeitsdienst (RAD - Służba Pracy Rzeszy), której wcześniej głównym zadaniem była partyjna indoktrynacja młodzieży w III Rzeszy.
Do zadania zaangażowano wszystkich zdolnych do pracy mieszkańców Szczytna oraz jeńców i robotników przymusowych. Każdy, kto odmówił wykonywania prac, był - zgodnie z prawem wojennym - osądzony o sabotaż, a następnie rozstrzelany. Ataku Armii Czerwonej spodziewano się od strony wschodniej i południowej powiatu szczycieńskiego, co nie potwierdziło się później z założeniami niemieckich planistów obronnych.
Do obrony wykorzystano utworzoną na początku XX wieku Ortelsburger Waldstellung (Szczycieńska Pozycja Leśna), której pozostałości do dziś w formie rowów strzeleckich i bunkrów możemy oglądać na linii Spychowo-Młyńsko-Gizewo-Sasek, aż do granicy z powiatem nidzickim. Spore połacie lasu okolic Szczytna zostały wycięte tylko po to, aby obrońcom stworzyć dogodne pole ostrzału.
Również w samym Szczytnie przygotowywano stanowiska obronne i strzeleckie w przypadku ataku Sowietów. Praktycznie cały teren zielony przy dawnej Hindenburgschule (obecnie Zespół Szkół nr 2) był poprzecinany okopami. Ważnym punktem obronnym miał być również Park Andersa (obecnie zespół parkowy przy Szkole Podstawowej nr 3 w Szczytnie), gdzie jeszcze nie tak dawno był widoczny bunkier, który w ostatnich latach został zasypany.
Budowa umocnień
Jednym ze świadków prowadzonych wówczas prac związanych z obroną Szczytna i powiatu był 17-letni syn sołtysa Sędrowa - Kurt Klask, który również brał udział w budowie umocnień.
– Pod koniec lipca w naszej wsi ulokowała się kompania Wehrmachtu. Wojsko zakwaterowało się w niewielkich barakach na skraju wsi. Prace związane z budową umocnień ruszyły pełną parą. Pierwsze rowy strzeleckie zaczęto kopać wzdłuż rzeki Wałpuszy, której koryto wcześniej, przed naszym pracami, pozwalało na swobodny przejazd przez nie radzieckich czołgów. Była to pierwsza linia obrony. Drugą linię utworzono około 300 metrów za pierwszą. Wycięto sporą połać lasu, a powalone drzewa wykorzystano do budowy niewielkich drewnianych ziemnych schronów.
W drugiej połowie września 1944 roku zakończono prace związane z umocnieniami. Według wspomnień Kurta Klaska, w tym przedsięwzięciu brało udział około 300 osób, z których większość stanowili młodzi, bo 17-letni ludzie z Reichsarbeitsdienst.
Szczycieński incydent
Inny mieszkaniec naszego powiatu, pochodzacy z Łupowa Oskar Kendziorra wspomina głównie wszechobecne patrole.
– Pewnego dnia wraz z ojcem, który przebywał w domu na ustawowym urlopie, wybraliśmy się do Szczytna w celu załatwienia pewnych spraw urzędowych. Miasto w niczym nie przypominało tego przedwojennego. To, co je odróżniało od poprzedniego, to patrole w szarozielonych, brązowych i czarnych mundurach. Najbardziej jednak byli aktywni ci ostatni, czyli wyrostki z miejscowego Hitlerjugend. Ojciec poszedł do urzędu załatwić swoją sprawę, a ja przysiadłem na murku nieopodal budynku sądu. Jak spod ziemi zjawiło się kilku blondynów - wyrostków ze szczycieńskiego Hitlerjugend i zażądało wylegitymowania się. W moim wieku nie były mi potrzebne jakiekolwiek dowody tożsamości, nie musiałem mieć żadnego dokumentu, bo miałem dopiero 14 lat.
Zgodnie z poleceniem wydanym przez Gauleitera Prus Wschodnich - Ericha Kocha, młodzi chłopcy w wieku 17 lat byli obowiązkowo wcielani do Volkssturmu, a Oskar był wyrośniętym, dobrze zbudowanym chłopcem, więc wydawał się starszy. Aktywiści z Hitlerjugend nie uwierzyli w jego 14 lat. Zaczęła się szarpanina i wyzwiska skierowane do nastoletniego chłopca, obserwowane przez rosnący tłum gapiów. – Nie wiem, jak długo by to trwało, gdyby nie ojciec, który po wyjściu z ratusza i zaintrygowany sporym już tłumem nadszedł w moim kierunku. Widząc co się dzieje, wpadł w środek tłumu i zaczął odciągać ode mnie atakujących chłopców z Hitlerjugend. Krzyczał przy tym, że jest oficerem i nie życzy sobie, aby jego i jego syna w ten sposób traktowano. Być może te okrzyki sprawiły, że całe towarzystwo dosłownie w minutę się rozpierzchło. Incydent przed budynkiem szczycieńskiego sądu zakończył się sporządzeniem przez miejscową policję krótkiej lakonicznej notatki.
Rosjanie coraz bliżej
W połowie października 1944 roku wojska Armii Czerwonej po raz pierwszy stanęły na ziemi niemieckiej. Najgłębiej weszły oddziały 11. Armii Gwardyjskiej, które 21/22 października w powiecie gąbińskim w okolicy Nemmersdorfu (dziś Majakowskoje) natknęły się na jednostki niemieckiej 4. Armii. Po wycofaniu się ze wsi Niemców doszło do masakry miejscowej ludności. Z rąk sowieckich zginęło wówczas około 30 osób, w tym dzieci, kobiety i starcy.
Minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels rozpowszechniał swoją wersję wydarzeń i podawał jako liczbę zamordowanych przez Rosjan mieszkańców 70 osób. Na mieszkańców Prus Wschodnich w tym i Szczytna, padł strach przed okrucieństwem żołnierzy Armii Czerwonej. W tym samym czasie gauleiter Koch po raz pierwszy zdecydował się na ewakuację pasa nadgranicznego o szerokości 30 kilometrów. Być może wówczas mieszkańcy naszego miasta po raz pierwszy zdali sobie sprawę, jak okrutna może być zemsta żołnierzy rosyjskich za krzywdy, jakie sami doznali po wkroczeniu Niemców w czerwcu 1941 roku.
Szczycieńskim Volkssturmem i wcielaniem do niego nowych żołnierzy kierował nie kto inny, jak dyrektor szczycieńskiego Hindenburgschule – Max Meyhöfer. Na mocy wytycznych i rozkazów wydanych przez gauleitera Kocha do szczycieńskiego Volkssturmu w pierwszej kolejności zostali wcieleni wszyscy mężczyźni zdolni do pracy, którzy urodzili się w latach 1884 – 1924, ale z tego przedziału wiekowego w Szczytnie pozostało już niewielu mężczyzn, oczywiście poza robotnikami przymusowymi i jeńcami, których w mieście była dość znaczna ilość. Meyhöfer nie chciał, co oczywiste, do obrony miasta zaangażować ludzi, którzy pałali nienawiścią do działań i polityki III Rzeszy. Robotników i jeńców, choć w większości byli młodzi, nie wcielono więc do Volkssturmu, ale skierowano ich do kopania rowów przeciwczołgowych, których pozostałości możemy w okolicach Młyńska podziwiać do dziś.
Ludzi zaangażowanych do obrony Szczytna było więc bardzo niewielu, nie było też uzbrojenia. Tym, którzy ukończyli 17 rok życia, były przydzielane włoskie karabinki odebrane wcześniej internowanym w naszym mieście jeńcom - żołnierzom generała Badoglio. Starosta szczycieński Victor von Poser nakazał stawić się wszystkim oficerom i podoficerom rezerwy z okresu I wojny światowej w miejscowych koszarach. Wypływ na to miało niewątpliwie doświadczenie byłych żołnierzy, którzy mogli chociaż w niewielkim stopniu zapoznać ściągniętych nastoletnich rekrutów z elementami drylu wojskowego.
Ci, których ich wiek wahał się w granicach 16-19 lat – byli wyznaczeni do prac związanych z budową szczycieńskich umocnień. Nieco starsi pełnili całodobowe dyżury jako pomocnicy obsady działek przeciwlotniczych, które były usytuowane przy Hindenburgschule (obecnie Zespół Szkół Nr 2).
Walter Schultz
Dość znaczącą postacią w organizowaniu obrony przed Rosjanami, a raczej jej propagandowym wydźwięku, był szef powiatowego NSDAP Walter Schulz, fanatycznie popierający narodowy socjalizm – przynajmniej wg wspomnień mieszkańców Szczytna. W sali widowiskowej hotelu Berliner Hof (w tym miejscu znajduje się obecnie księgarnia Fraszka) dwa razy w tygodniu organizował wiece, podczas których nawoływał do obrony przed „czerwoną zarazą” czyli bolszewikami. Na te spotkania przychodziła niewielka liczba mieszkańców Szczytna. Widząc nikły efekt swoich wystąpień, próbował wykorzystać do tego niedzielne nabożeństwa zarówno w kościele katolickim, jak ewangelickim, z których jednak wierni dyskretnie go wyprowadzali.
Był na tyle zatwardziałym nazistą, że wojska radzieckie, w styczniu 1945 roku, postanowił powitać w pełnym umundurowaniu członka NSDAP. Rosjanie zauważywszy go w bryczesach i czarnym uniformie oraz brązowej koszuli również „owacyjnie” go powitali. Według wspomnień dawnych mieszkańców Szczytna znaleziono go pod ogrodzeniem obecnego budynku Sądu Rejonowego z wbitą w głowę saperką żołnierską.
Fot. Być może któryś z tych młodzieńców szczycieńskiego Hilerjugend zaatakował pochodzącego z Łupowa Oskara Kędziorrę. Fot. Ze zbiorów Witolda Olbrysia
Ciągłe istnienie urzędów pracy można tłumaczyć jedynie tym, że zatrudniają osoby, które nigdzie indziej nie znalazłyby pracy. W ten sposób przyczyniają się do spadku bezrobocia. Fotoszop na zdjęciu tej pani jest zadziwi niejednego grafika.
Jego Eminencja
2025-08-20 11:07:05
Najbardziej miastem tego potrzebuje ? Przecież to jakiś żart żałosny żart!!! W mieście nie ma pracy ,nie ma zakładów młodzi uciekają ,a my róbmy sobie parki niedługo nie będzie dla kogo tych parków robić młodzi wyjadą starzy poumierają brawo burmistrz !!!
Mściciel
2025-08-20 09:46:47
ludzie uciekają ze Szczytna a oni .... - szkoda gadać
że tak powiem
2025-08-20 08:44:04
Najważniejsze to by wymienić te okropne lawki
Romek
2025-08-20 05:16:06
To może ktoś pomyśli, aby ścieżkę rowerową na Małej Bieli połączyć ze ścieżką przy ul. Piłsudskiego i z parkiem nad Małym Domowym, bo w tej chwili jest ścieżką z nikąd do nikąd.
Jans
2025-08-19 22:09:53
Sądziłem ze będą fotki Malej bieli a tu jacyś ludzie się lansują. a gdzie jest Stashka?
j23
2025-08-19 15:39:10
Pumputrack kiedyś był i się przyda się najbardziej
Tomek szukiec Fvrial
2025-08-19 14:56:00
Jak chcecie wprowadzić Orzyny do Europy, to zróbcie też drogę pieszo-rowerową. Najlepiej połączcie ją z drogą po kolei.
Mieszkaniec
2025-08-19 14:47:51
Wszyscy pochodzą z naszego województwa, natomiast kierowca Volkswagena miał dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.
kozaostra
2025-08-19 13:57:25
Nie ma to jak postawić radiowóz za krzakami i mierzyć prędkość, co jest niezgodne z prawem, gdyż właściwe to radiowóz powinien być widoczny. No ale czego można się spodziewać po ludziach, bez matury...
Krzysztof M.
2025-08-19 06:33:59