Nigdy się nie spodziewałem, iż zdarzy mi się napisać coś na temat mody. Męskiej - rzecz jasna, bo taki odważny, żeby zajmować się modą damską, to ja już nie jestem. Ale jakoś tak wypadło.
Nie ukrywam zresztą, że zainspirował mnie do tego między innymi efekt kontaktu z szefem naszej redakcji. Poszedłem dziś na obiad do jednej z miejscowych jadłodajni. Przygotowałem się jak trzeba, kupiłem niezbędny zestaw obiadowy czyli plik gazet i na wszelki wypadek zmieniłem koszulę na świeżą. Gazety – gdyż nie wyobrażam sobie obiadu bez prasowego wspomagania, a koszulę, bo po paru godzinach pracy już wypadało. Zasiadłem przy stoliku, rozłożyłem prasę i zacząłem lekturę świeżych doniesień sportowych. Czytam o sukcesach naszych skoczków i szlag mnie trafia. Pan redaktor nosem kręci, nie podoba mu się że zajęli „tylko” czwarte i piąte miejsce. Ożeż ty – myślę - w długopis szarpany! Żeby tak ciebie na dziesiąte piętro wywieźli, śliskie narty założyli i po lodowych torach z góry na dół spuścili! A potem leć cwaniaczku z setkę metrów w powietrzu i nie wyrżnij się o twardy wybieg. Setkę to sobie co najwyżej wieczorem wypijesz w jakimś fińskim barze i dopiero lądowanie z wysoko punktowanym wykrokiem zaliczysz! I ze złości dziab widelcem w rozgotowane na miękko kopytka! A nożem ciach po zalanej sosem pieczeni! Bo jak tu się nie zdenerwować na takie dziennikarskie durnoty! Oderwałem wzrok od gazety, rozejrzałem się wokół i szczęka mi opadła. Widzę, że przy sąsiednim stoliku sam pan Naczelny „Tygodnika” obiad z powagą konsumuje. No cóż, bywa człowiek w eleganckich miejscach to i w towarzystwie wytwornym zdarza się podjadać. W każdym razie z wrażenia sałatka z buraczków zamiast w otwartej gębie wylądowała znacznie niżej. No nic, jakoś dokończyłem obiad, doczytałem resztę artykułów, zaliczyłem kompot i jazda do domu. Po obiedzie wiadomo, uzębienie warto doprowadzić do blasku. Spojrzałem w lustro no dobrze mi znaną od lat gębę i znudzony widokiem zjechalem niżej. A tu na czystej, świeżej koszuli prawdziwe dzieło sztuki! W centrum obrazu brązowe tło czyli dwa kopytka w wieprzowym sosie. Od lewej do prawej piękny kropelkowy rozbryzg buraczkowy podkreślony plamą nad paskiem. Słowem cudo, robi wrażenie! I to przez połączenie przyjemnego z pożytecznym. Dobrze, że sam byłem w domu i nikt mi o to dzieło sztuki głowy nie suszył. Zaraz, zaraz – zwróci uwagę Czytelnik – miało być o modzie, a jest o sporcie i konsumencie o umiarkowanej kulturze spożywania. To będzie i o modzie. Sztuka, sztuką ale koszulę trzeba było zmienić już tego dnia na trzecią, bo wieczorem miałem jeszcze kolejne spotkanie. Dopiero gdy już ją wciągnąłem na grzbiet przyszła chwila zastanowienia. Rano, gdy wychodziłem do pracy założyłem koszulę w błękitne prążki. Na obiad, nie wiem dlaczego, wciągnąłem szarą koszulę z ciemnymi mankietami i kołnierzykiem. Trzecia była jasna w zieloną krateczkę. Przyznam się w tym momencie, że nigdy dotąd nie zastanawiałem się dlaczego ubieram się tak, a nie inaczej. Oczywiście, że wiele zależy od pogody ,bo nie założę ulubionego ciepłego golfa w środku lata, a lekkiego polo w styczniu. Wybór koszuli, swetra, spodni lub marynarki odbywa się w moim przypadku raczej mechanicznie. Gdyby to przeczytała najlepsza z moich żon dodałaby z pewnością, że to dokładnie widać. Problem w każdym razie jest i to poważny. Nie wiem, jak inni mężczyźni, ale uświadomiłem sobie że znanych mi bliżej kilka kobiet z obu wnuczkami na czele, na przygotowanie się do wyjścia z domu, niechby nawet do piaskownicy, poświęca znacznie więcej czasu. Coś w tym proszę Państwa musi być! Tylko co?
Wiesław Mądrzejowski (wiemod@wp.pl)
Mamy efekt zwolnienia 20 000 więźniów z zakładów karnych. By żyło się lepiej.
Kat Jan
2025-09-10 14:47:50
A za co mam Go darzyć sympatią? Za to, że zwinął niepełnosprawnemu mieszkanie za grosze (obojętnie z jakiego powodu tenże jest niepełnosprawny). To że gdzieś tam \"bramkarzył\", udzielając również innych usług i przysług? No to i jeszcze te przygody po lasach? To za to mam tego Pana darzyć sympatią? Nie wspominając o szacunku? Panie Kamilu...
Taki sobie czytelnik
2025-09-10 12:56:40
Stare BMW i wszystko jasne. Kierowca z Bardzo Małą Wyobraźnią!!!!!
kierowca
2025-09-10 11:06:39
Taki sobie czytelniku po prostu widać, że nie darzysz sympatia prezydenta i tyle w takim sobie temacie
Kamil
2025-09-10 05:05:15
Nie wierzę. To nie przypadek. Ten pan w zielonej czapce to mąż zaufania Karola Nawrockiego w wyborach w czerwcu i jednocześnie człowiek Ruchu Kontroli Wyborów, aplikacją działał w komisji. Można to sprawdzić w protokole. A poza tym mówi na filmie, że jest z Gdańska, później z Nidzicy i na końcu, że czeka w Szczytnie.
Hahaha
2025-09-09 19:55:59
i za to, że nie płacą, my zapłacimy za ich utrzymanie - wikt i opierunek. No sukces wielki prawa i sprawiedliwości naszej
wolf
2025-09-09 14:57:27
No po prostu klękajcie narody, bo człowiek nie z salonów? Bo salon - czyli obycie i znajomość języków obcych to największy delikt. Rany boskie! W czym sprawa - bo podpisał? A mnie na przykład nie podobało się, że Prezydent stał rozkraczony, zamiast \"ściągnąć\" nogi, jak również ręce - powinien trzymać je razem, a nie \"zwisająco\" jak u naszych starszych krewnych. No i co?
Taki sobie czytelnik
2025-09-08 18:23:22
nie \'samorządy\' a PODATNICY z tych miejscowości zrzucili sie w podatkach na pojazdy oraz pensje policjantów
Marcel
2025-09-08 09:30:49
Kiedyś śmiali się z policjantów, że to fajtłapy. Teraz ludzie płaczą z żalu, że w policji pracują sami nieudacznicy. Po wioskach rozbija się naćpana i pijana młodzież. Ostatnio w sawicy nachalne towarzystwo zanurkowali samochodem w ogrodzenie. Samochód już rozebrany na części stoi w Nowym Dworze. Policja do dziś nie ustaliła kto spowodował wypadek a właściciel samochodu zadowolony ze swojego szczęścia.
Fred
2025-09-08 08:17:12
Jak widać, to pianino z czasów dawnego ZSRR. Ale żeby od razu z historią? I żeby do gazet...?
Gość
2025-09-07 21:45:20