Niedziela, 26 Październik
Imieniny: Ingi, Maurycego, Sambora -

Reklama


Reklama

Historia Piasutna (cz. 1) – Robert Arbatowski zaprasza do lektury


W 1640 r. władzę w Brandenburgii – Prusach objął zaledwie 20-letni Fryderyk Wilhelm nazwany przez potomnych „Wielkim Elektorem”. Sprawował tę władzę nieprzerwanie przez 48 lat. Aby się liczyć na ówczesnej scenie politycznej świata, trzeba było posiadać niewątpliwie silną armię, na którą Fryderyk Wilhelm nie miał pieniędzy. Prusy, w czasie gdy przejmował władzę, były państwem zacofanym oraz słabo zaludnionym. I to Wielki Elektor radykalnie zmienił.


  • Data:

Polityka kolonizacyjna Wielkiego Elektora

Fryderyk Wilhelm, aby naprawić stan finansów państwowych, rozpoczął akcję kolonizacyjną, która została nazwana „osadnictwem szkatułkowym". Nazwa wiązała się z tym, iż dochód z nowo zakładanych wsi zasilał bezpośrednio szkatułę, czyli skarbiec książęcy.

 

Wsie lokowano na śródleśnych polanach, tzw. nowiznach, powstałych w wyniku eksploatacji puszczy. W ciągu zaledwie 30 lat od 1645 do 1745 roku na terenie dzisiejszego powiatu szczycieńskiego założono łącznie 45 wsi i osiedli. W początkowej fazie swojego istnienia, wsie szkatułkowe podlegały administracji leśnej. Charakterystyczną formą dla tego osadnictwa stała się wieś o układzie przestrzennym ulicówki, czyli o zwartej zabudowie po obu stronach biegnącej przez wieś drogi.

 

Fryderyk Wilhelm dzięki prowadzonej przez siebie polityce, stworzył sprawną administrację i powiększył armię z 8 000 do 23 000. W 1657 roku uwolnił Księstwo Prus od zależności lennej od Polski, co miało niewątpliwy wpływ na późniejsze losy naszego państwa.

 

Powstanie Piasutna

Wsie szkatułkowe w pierwszym okresie swego istnienia podlegały administracji leśnej, na czele której stał łowczy, nazywany niekiedy również i wielkim nadleśniczym. 30 marca 1678 roku pełniący taką funkcję Georg von Follem przekazał sołtysowi Marksewa akt, podpisany osobiście przez Fryderyka Wilhelma, który pozwalał założyć wieś o powierzchni 40 włók (około 300 ha – przyp aut.) na prawie chełmińskim nad jeziorem Piasutno.

 

Był to teren właściwie opustoszały i wykarczowany bądź też spalony. Nie udało się ustalić przyczyn stanu, w jakim ten teren się znajdował, a który opisano w dokumencie lokacyjnym. Przytacza go w książce „Historia Mazur” jej autor Max Toeppen. To właśnie z tego źródła wiadomo, że na lokowanie nowej wsi przydzielono 40 włók „pustego wypalonego terenu, gdzie część drzew wymarzła, a inne przerobiono w budach".

 

Opis do zdjęcia: To dzięki sprawnie przeprowadzonej akcji kolonizacyjnej przez Wielkiego Elektora, w obecnym powiecie szczycieńskim powstało prawie 50 miejscowości.

 

 

Taki opis świadczy również o tym, że na długo przed samym założeniem wsi, istniały tam prawdopodobnie budy smolarzy i potażników. Pierwsi z nich zajmowali się wytwarzaniem smoły oraz węgla drzewnego, niezbędnego do wytapiania m.in. żelaza, natomiast do zadań potażników należała produkcja z popiołu pochodzącego ze spalania drewna i węgla drzewnego potażu, który był wówczas powszechnie stosowany przy produkcji szkła, wyrobów ceramicznych oraz służył do bielenia tkanin.


Reklama

 

Pierwszy sołtys Piasutna

Pierwszym sołtysem Piasutna został pochodzący z Brandenburgii osadnik Fryderyk Speck, który z racji piastowanego przez siebie urzędu otrzymał również prawo do tzw. niższego sądownictwa, czyli orzekane przez niego wyroki nie mogły przekroczyć wartości 400 grzywien. Pierwsi osadnicy, którzy przybyli wraz ze Speckiem do Piasutna i on sam, otrzymali ziemię pod uprawę o łącznej powierzchni 4 włók (ok. 30 ha – przyp. aut.), za który podatek byli zobowiązani uiszczać dopiero po czterech latach od zasiedlenia.

 

Po upływie wspomnianej „wolnizny”, musieli wpłacać rocznie do elektorskiej kasy podatek w wysokości 8 grzywien od włóki (ok. 7,6 ha – przyp. aut.) oraz dostarczać do elektorskiego leśniczego, który zarządzał nowo założonymi wsiami, po szeflu (ok. 64 litrów – równowartość współczesnego worka zboża – przyp. aut.) żyta, jęczmienia i owsa za każdą włókę. W dokumencie lokacyjnym Fryderyk Wilhelm zabronił osadnikom z Piasutna, pod groźbą wysokich kar administracyjnych, polowania w lasach elektorskich oraz ścinania dębów bez wcześniejszego pozwolenia władz.

 

W niespełna 4 miesiące od założenia Piasutna, sołtys wsi Speck otrzymał kolejny dokument, który pozwalał mu na prowadzenie pierwszej karczmy we wsi, wyszynk i nieograniczone połowy w jeziorze Piasutno, za które musiał płacić rocznie 100 guldenów, natomiast za przywilej prowadzenia karczmy oraz wyszynk, był zobowiązany odprowadzić rocznie do elektorskie kasy kwotę w wysokości 5 grzywien.

 

Rozwój wsi

W połowie 1682 roku w Piasutnie było już 36 gospodarzy. Minął już czteroletni okres zwolnienia od płacenia podatków, więc książęcą kasę (szkatułę) zasilało już 8 marek od każdej włóki oraz „dary” w naturze. Pieniądze od gospodarzy w Piasutnie zbierał wyznaczony do tego celu inkasent, który przybywał raz w roku do wsi ze Szczytna.

 

Sołtys Piasutna Fryderyk Speck, był jak na owe czasy osobą oświeconą, o czym świadczy umiejętność czytania i pisania oficjalnych skarg, kierowanych między innymi do Szczytna, w których odnosił się do trudnej sytuacji chłopów nie będących tak, jak on – chłopami wolnymi.

 

Nie mając przywileju rybołówstwa i polowania w elektorskich lasach, trudnili się masowo i na dość dużą skalę kłusownictwem, które było istną plagą. Nie wiadomo z jakiego powodu, ale Speck miał u szczycieńskich władz posłuch i po czasie nieco zliberalizowano prawo do połowów dla chłopów z Piasutna. Musiał być też cenionym „kolonizatorem”, bowiem on także, na podstawie elektorskiego edyktu, kilka lat później lokował wieś Olszyny.

Reklama

 

Początek XVIII wieku i zmiany

Piasutno, prawdopodobnie ze względu na dogodnie położone w centrum wsi jezioro, rozwijało się dość dynamicznie. Ze sporządzonego na przełomie XVII i XVIII wieku spisu kontrolnego wynika, że w Piastunie jest 39 jak zaznaczono „mazurskich” właścicieli ziemskich, z których 23 zajmowało się uprawą roli na łącznym areale o powierzchni około 273 ha, natomiast pozostałą część stanowili rybacy i rzemieślnicy.

 

„Pola w tej wiosce są takie, że można siać zboże, jęczmień, owies, groch i letnie zboże” - czytamy w uwagach pokontrolnych z 1715 roku, które zostały sporządzone przez jednego z królewskich już inspektorów. Pól uprawnych nie brakowało, gorzej było z łąkami. W tym samym roku rolnicy z Piasutna skarżyli się na brak siana, co zmuszało ich do dzierżawy łąk oddalonych od wsi niekiedy o 1,5 mili pruskiej (ok. 10 km – przyp. aut). Ówczesne władze zareagowały szybko i jeszcze w tym samym roku przydzielono wsi kolejne łany (łącznie ok 30 ha).

 

W 1723 roku na mocy edyktu królewskiego, wprowadzone zostały zmiany w sposób funkcjonowania urzędu sołtysa, które miały usprawnić działanie pruskiej administracji. Między innymi obowiązkiem sołtysów stało się niezwłoczne ogłaszanie mieszkańcom królewskich rozporządzeń, informowanie urzędu w Szczytnie o zgonach, chorobach i epidemiach. Ponadto władze przeznaczyły dodatkowe środki, aby w Piasutnie powstało oficjalne biura sołtysa, w którym mógł przyjmować interesantów, co wcześniej czynił we własnym domu. Ponadto do zakresu jego dodatkowych obowiązków doszła również dbałość o kładki i ścieżki oraz przede wszystkim – kontrola przeciwpożarowa.

 

Oczywiście, z tytułu dodatkowych zadań, sołtys Piasutna otrzymywał z kasy królewskiej uposażenie.

 

 



Komentarze do artykułu

Napisz

Galeria zdjęć

Reklama

Reklama


Komentarze

  • Koniec czekania! Szczytno uruchamia przetarg na odnowienie wieży ciśnień
    włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.

    Profesor


    2025-10-22 12:32:08
  • Fafernuchy, wspomnienia i bit z tańcem! Dźwierzuty pokazują, że jesień może być gorąca
    No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?

    ciekawa


    2025-10-22 10:06:41
  • Wiesław Mądrzejowski o rewitalizacji, kelnerkach i pokoleniu, które nie widzi koloru skóry
    Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.

    Szczytnianin po podróżach


    2025-10-22 04:12:51
  • Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”
    Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.

    Potok


    2025-10-22 00:42:04
  • Szczytno w sercu, teatr w żyłach. Droga Cezarego Studniaka (Rozmowa „Tygodnika Szczytno”)
    Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)

    NIetzsche


    2025-10-21 17:34:41
  • Pasym, USA i jawa – trzy szczęścia Lucyny Kobylińskiej
    40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować

    Dobre


    2025-10-21 16:18:12
  • 100 lat pani Anny z Targowa! 10 dzieci, 25 wnuków i 35 prawnuków – żywa legenda rodziny
    już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????

    Marcel


    2025-10-21 11:49:30
  • Szpital w Szczytnie dołącza do programu „Szpitale Przyjazne Wojsku”
    Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...

    Taki sobie czytelnik


    2025-10-20 20:29:59
  • Klaudiusz Woźniak: - Muzeum to nie przeszłość, tylko rozmowa z przeszłością
    Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?

    Zdumiony


    2025-10-20 19:17:13
  • GOK + biblioteka pod jednym szyldem? Dyrektor protestuje
    Nareszcie ktoś pomyślał!

    Marek


    2025-10-20 16:38:45

Reklama