Mieczysław Czerniawski, Katarzyna Jarząbek i Jacek Krupiński – to tegoroczni zwycięzcy konkursu w zbieraniu grzybów podczas Wielbarskiego Grzybowania. Co ciekawe cała trójka zajęła pierwsze miejsce ex aequo, przy czym tegorocznym kryterium nie była ilość, ale... najmniejszy znaleziony grzyb. Elżbieta Gut wygrała rywalizację w odśmiecaniu lasu. Przez kilka godzin dźwigała ciężki drut, prawdopodobnie od wnyków, który znalazła w lesie.
- Co roku staramy się urozmaicić nasz konkurs i wymyślamy różne kategorie rywalizacji – mówi Justyna Matłoch ze Stowarzyszania Miłośników Ziemi Wielbarksiej. - W tym roku rywalizowaliśmy w kategorii na najmniejszego zebranego grzyba. Uczestnicy grzybobrania nie wiedzieli jednak o tym.
Do grzybowego konkursu stanęło 48 osób. Specjalnym autobusem zostali wywiezieni w las.
Elżbieta Gut cztery lata temu podczas jednego z wyjść do lasu zebrała 70 kg podgrzybków.

- To mój życiowy rekord – śmieje się. - Było to w lesie w okolicy Kucborka. W tym samym roku wspólnie z mężem, z jednej wyprawy do lasu przynieśliśmy 84 kg grzybów. Siedziały, jakby ktoś je posiał. Pierwsze grzybki zbieram zawsze dla siebie, w słoiki. Nadmiar idzie na sprzedaż.
Co jest gwarancją obfitych łowów w grzybowym lasie? - pytamy panią Elżbietę.
- Myślę, że przede wszystkim trzeba znać miejsca. Trzeba wiedzieć, jak chodzić. Kiedyś mówiło się, że grzyby zawsze rosną przy drogach. Ale to też nie jest prawdą, bo teraz w lesie są przecinki i w tych miejscach naprawdę można trafić mnóstwo grzybów. W tym roku mówią, że w okolicy Wielbarka jest dużo grzybów, ale według mnie to nie jest prawda. Ja mieszkam przy ulicy prowadzącej na Kucbork w Wielbarku i tam grzybów nie ma. Bardzo cieszyłam się, jak wysadzili dziś nas w tym miejscu Przeździęk – Róklas, bo wiedziałem, że tam może coś być. Mój brat tam często jeździ teraz i grzyby znajdował. Do grzybobrania nie można się przygotować. To wiedza z dziada pradziada i szczęście. Dziś szłam pasmem brzózek, bo mój brat był tydzień temu w takim miejscu i cale wiadro osaków przywiózł, a ja dziś tyle przeszłam i nie znalazłam nawet jednego. Myślę, że w tym czasie suszy znalezienie grzybów to po prostu szczęście.
Z kolei Andrzej Mieszała z Sasku Wielkiego z grzybobrania wrócił z rogiem jelenia.
- Grzybów niewiele, ale za to mam taką zdobycz – śmieje się. - Leżał przy drodze, między lasami, aż dziw, że nikt wcześniej go nie znalazł.
Wszyscy grzybiarze otrzymali nagrody od organizatorów. Największa była radość na twarzy grzybiarzy, którzy po powrocie z lasu chwalili się swoimi zdobyczami przy wielbarskiej zupie grzybowej.
Szczęście, o którym wspominała Elżbieta Gut, niektórym dopisało szczególnie.
Z leśnej wyprawy ze sporym koszem grzybów i ogromnym siedzunem sosnowym wrócił Jan Bladosz z Wielbarka. Zawodowo to pracownik miejscowego zakładu komunalnego.

- Dbamy o czystość naszego pięknego miasta - śmieje się. - Przy okazji pozdrawiam całe szefostwo i kolegów z pracy – dodaje.
Jak długo zbiera pan grzyby?
Od dziecka. Podglądałem rodziców, dziadków. Najważniejsze to znać lasy. Dziś są one nieco poprzecinane, trzeba uważać, aby się nie zgubić. Poczucie bezpieczeństwa pomaga w spokojnym wypatrywaniu grzybów.
W tym roku są grzyby?
Proszę spojrzeć na mój kosz. Według mnie są. Kto chce i potrafi - znajdzie. Jakiś czas temu był ogromny wysyp kurek.
Zbieranie grzybów jest bezpieczne?
Pyta pan o przebywanie w lesie, czy o same grzyby?
O grzyby.
Podstawowa zasada. Zbieramy tylko te grzyby, które znamy. Wówczas jest to bezpieczne. Nie ma co ryzykować zdrowia swojego i innych. Nie znamy grzyba, nie wrzucamy go do kosza.
Dzisiejsza największa pana zdobycz zajmuje niemal pół tego dużego kosza, co to za grzyb?
Różnie na niego mówią. Książkowo to siedzuń sosnowy, ale ma też inne nazwy. Jedna z nich to szmaciak. Do 2005 roku był jeszcze pod ochroną. Rośnie głównie w lasach świerkowych i tam go dziś znalazłem.
Wygląda dziwnie i imponująco, co można z niego zrobić?
(śmiech). Idealnie nadaje się do jajeczniczki. Można z niego zrobić też flaczki. Doskonale smakuje też smażony na maśle z czosnkiem jedynie. Ma taki orzechowy posmak. Warto spróbować.
Znałem kiedyś P.Gołaszewskiego ojca lub dziadka, który mieszkał w Szczytnie i prowadził zakład fotograficzny. Pozdrawiam serdecznie. Jurek
Jurek
2025-12-30 22:30:41
serio? kto teraz bedzie zap.. na pensje włodarzy? no kto?
Maks
2025-12-30 10:02:55
Uważam, że pisanie o latach zaniedbań w sprawie wieży to takie powielanie schematu jak gdyby ta wieża miała wynieść Szczytno na piedestał i dać 1000 miejsc pracy. To naprawdę nie sztuka po prostu wziąć duży kredyt. Pamiętajmy, że wtedy inne rzeczy nie będą robione. Przecież przez lata wiele inwestycji w mieście zrobiono, obecnie są. Nie da się wszystkiego jednocześnie. Był zrobiony zamek, teraz czas na wieże po prostu
Kamil
2025-12-29 07:57:14
,,no cóż , taki mamy klimat\'\' - A co niektórzy powielają.
że tak powiem
2025-12-27 20:06:13
Niestety to jakieś rządy nieudaczników. Ale czego można się spodziewać po takiej ekipie. Niestety to wina tych co głosowali na takich radnych.
Józef Nowak-Afanasjew
2025-12-27 17:35:22
Pan Burmistrz \"umył ręce\" od problemu.
dr
2025-12-27 16:33:03
Gratuluję Pani Karolino powrotu do naszego pięknego miasta Szczytna . Ja niestety kiedyś po ukończeniu naszego LO a potem UMK w Toruniu ,w Bydgoszczy założyłem rodzinę i tu zostałem.Teraz tylko dwa razy w roku odwiedzam Szczytno ale tu już nie mam nikogo ,moja rodzina dawno odeszła pozostał mi tylko jeden kolega z klasy . Zawsze podkreślam że jestem ze Szczytna i tęsknię za moim miastem rodzinnym.Pozdrawiam serdecznie Panią i redakcję Tygodnika Szczytno. Jurek
adamczykjerzy@icloud.com
2025-12-27 14:50:18
Debile powina tam powstać spalarnia tam jest kompletna dziura kto tam kupił działki za grosze bo w lepszej lokalizacji ich nie stać nie powini mieć prawa głosu większej dziury jak tam nie ma w pobliżu tam psy dupami szczekają
Patryk
2025-12-26 14:22:22
A w Pasymiu działa i wygląda świetnie.
Juras
2025-12-25 07:53:33
Krematorium w gminie Szczytno- nie, biogazownia w gminie Jedwabno i Rozogi - nie, farma wiatrowa w gminie Wielbark - nie, obwodnica Szczytna - nie, wieże telefoni komórkowe j- nie. To takie typowe dla Polaka \"nie, bo nie\".
darekkpk
2025-12-23 15:52:39