Czwartek, 23 Październik
Imieniny: Haliszki, Lody, Przybysłąwa -

Reklama


Reklama

Ultramaratończyk o czasie pandemii


Czas pandemii to szczególnie trudny moment w życiu każdego sportowca. Sprawdziliśmy, jak z zakazami radzi sobie Rafał Kot, nasz utytułowany ultramaratończyk.


  • Data:

Jak pandemia koronawirusa wygląda oczami aktywnego sportowca?

 

 

Czegoś takiego nie da się przewidzieć. Pandemia zaskoczyła mnie na Wyspach Kanaryjskich, gdzie byłem na zawodach, a potem miał być tam też tygodniowy obóz przygotowawczy przed bardzo ważnymi dla mnie zawodami, które miały odbyć się w kwietniu, czyli mistrzostwami Polski oraz biegiem w Argentynie. Koniec końców wszystko skończyło się tak, że obóz musieliśmy skrócić, bo zaczęto odwoływać loty, zamknięto granice. Mieliśmy obawy, czy w ogóle uda nam się wrócić do Polski.

 

 

Ale wróciłeś...

 

Tak. I to były moje najcięższe dwa tygodnie. Musiałem przejść bowiem kwarantannę. Nie mogłem w ogóle wyjść z domu. Nie kombinowałem, bo jestem raczej legalistą. Ale naprawdę było bardzo trudno to wytrwać. Nieustanne kontrole policji. Mała powierzchnia. Minimalna możliwość ruchu. Dramat. Byłem w pełnym cyklu treningowym, a musiałem niemal całkowicie zaprzestać ruchu.

 

 

Zaraz po twojej kwarantannie wprowadzono zakaz korzystania z lasów, ścieżek rowerowych, pieszych...


Reklama

 

 

Gdy skończyłem kwarantannę, to jeszcze chwilę można było legalnie biegać. Ale potem rzeczywiście wprowadzono zakaz. Na szczęście mam ogródek działkowy. Wymykałem się tam i biegałem. Choć oczywiście nie był to idealny trening, ale trzeba było coś robić. Prywatnie mam swoje zdanie na temat tego zakazu, myślę, że był na wyrost, ale staram się zawsze przestrzegać prawa. Mieszkamy na terenach, gdzie dostęp do lasów jest duży i naprawdę istnieje małe ryzyko, aby jakoś się narazić. Ale prawo jest prawem.

 

 

Jaki to jest czas dla sportowca, gdy nie ma zawodów...

 

Trudny. Brakuje celów. Motywacji. A najgorsza jest ta niepewność, bo właściwie nic nie wiadomo. Czy i kiedy wszystko wróci do normalności. Nie wiadomo w jaki sposób budować formę, jak się przygotowywać, do jakich zawodów. Owszem, można zbudować formę, ale nikt nie utrzyma jej przez rok. To mało realne. Organizm musi się zregenerować.

 

 

Jeśli w tym roku nie będzie w ogóle zawodów, to jak będzie wyglądał twój trening?

 

Reklama

Mam kilka celów prywatnych, które kiedyś chciałem zrealizować i być może przyjdzie mi je odkopać. Na przykład chciałbym, w jak najlepszym czasie, pokonać tak zwany szlak beskidzki, czyli 500 km, z przewyższeniami 20 tysięcy metrów. Zastanawiam się też nad szlakiem sudeckim 444 km. Pomysłów trochę mam, nudzić się nie będę. Ale to nie o to w tym wszystkim idzie. Tak naprawdę, dla sportowców jest to bardzo męczący czas, bo nie ma szans na zaplanowanie czegokolwiek. Dziś przygotowuję się do czegoś, a dosłownie z godziny na godzinę okazuje się, że wprowadzono kolejne ograniczenie i mój plan jest już nieaktualny.

 

Jakaś rada dla osób aktywnych fizycznie, a zamkniętych w domach...

 

Trudne pytanie. Myślę, że dla zdrowia psychicznego warto przełamać strach i wyjść na krótki spacer nawet wokół bloku. Jeśli ktoś ma działkę to niech tam się uda, odetchnie. Można znowu iść do lasu, więc zachęcam do tego. Oczywiście, trzeba zachować zdrowy rozsadek i bezpieczeństwo. Ruch naprawdę jest potrzebny i dla głowy, i dla ciała.



Komentarze do artykułu

Napisz

Reklama


Komentarze

  • Koniec czekania! Szczytno uruchamia przetarg na odnowienie wieży ciśnień
    włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.

    Profesor


    2025-10-22 12:32:08
  • Fafernuchy, wspomnienia i bit z tańcem! Dźwierzuty pokazują, że jesień może być gorąca
    No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?

    ciekawa


    2025-10-22 10:06:41
  • Wiesław Mądrzejowski o rewitalizacji, kelnerkach i pokoleniu, które nie widzi koloru skóry
    Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.

    Szczytnianin po podróżach


    2025-10-22 04:12:51
  • Dariusz Szepczyński, przewodniczący Rady Miasta w Wielbarku: - „Opór był zbyt duży”
    Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.

    Potok


    2025-10-22 00:42:04
  • Szczytno w sercu, teatr w żyłach. Droga Cezarego Studniaka (Rozmowa „Tygodnika Szczytno”)
    Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)

    NIetzsche


    2025-10-21 17:34:41
  • Pasym, USA i jawa – trzy szczęścia Lucyny Kobylińskiej
    40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować

    Dobre


    2025-10-21 16:18:12
  • 100 lat pani Anny z Targowa! 10 dzieci, 25 wnuków i 35 prawnuków – żywa legenda rodziny
    już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????

    Marcel


    2025-10-21 11:49:30
  • Szpital w Szczytnie dołącza do programu „Szpitale Przyjazne Wojsku”
    Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...

    Taki sobie czytelnik


    2025-10-20 20:29:59
  • Klaudiusz Woźniak: - Muzeum to nie przeszłość, tylko rozmowa z przeszłością
    Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?

    Zdumiony


    2025-10-20 19:17:13
  • GOK + biblioteka pod jednym szyldem? Dyrektor protestuje
    Nareszcie ktoś pomyślał!

    Marek


    2025-10-20 16:38:45

Reklama