Pasym w latach 50. oraz Pasym dzisiejszy to dwa różne miejsca, ale jest kilka kwestii, które łączą te dwa okresy w historii mazurskiej miejscowości. Jedną z nich jest z pewnością klub Błękitni Pasym, który przez lata wpisał się w krajobraz miasta. To klub z ponad 65-letnią tradycją, który dziś wspomina osoby przez lata tworzące ten zespół.
II wojna światowa nie oszczędziła Pasymia, około 30% zabudowy zostało zniszczone. Spora część mieszkańców wyjechała z miasta, niektórzy dobrowolnie, inni zostali do tego zmuszeni. Efektem tego było również odebranie praw miejskich wiosną 1946 roku. W ciągu następnych kilku lat Pasym poczynił pierwsze kroki, by wrócić do dawnej świetności. Wybudowano kilka zakładów, a do mazurskiej miejscowości zaczęli przybywać nowi mieszkańcy, przede wszystkim z Mazowsza czy repatrianci z Kresów Wschodnich. W 1953 roku założono również Ludowy Zespół Sportowy Błękitni. Kilkadziesiąt lat później Pasym jest już zupełnie innym miejscem. W 1997 przywrócono również prawa miejskie. Rozwija się turystyka czy mała przedsiębiorczość. Spoiwem tych dwóch okresów są również Błękitni, którzy do dziś przyciągają wielu kibiców na swój stadion.

Jerzy Laskowski
Inicjatorem powstania LZS-u była grupa ludzi pod przewodnictwem Stanisława Jastrzębskiego, który został pierwszym prezesem klubu. Ciekawostką jest to, że poproszono go również o to, by oddał swoją działkę, na której uprawiał warzywa i przekazał ją na boisko do gry w piłkę nożną. Tak powstał stadion przy ulicy Sportowej. Klub przez pierwsze kilkadziesiąt lat grał w najniższych klasach rozgrywkowych. W 2001 roku Błękitni wywalczyli historyczny awans do klasy okręgowej, a siedem lat później do IV ligi. Dziś to klub znany nie tylko lokalnym sympatykom piłki nożnej, ale również w całym regionie. Obecnie zajmuje pierwsze miejsce w ligowej tabeli i jest na dobrej drodze, by znów reprezentować Pasym na w IV lidze.
Fakt, że klub przetrwał przez tak wiele lat i stał się jedną z wizytówek miasta nie byłby możliwy gdyby nie zaangażowanie wielu ludzi. Nie sposób wymienić wszystkich działaczy, którzy przez lata społecznie angażowali się w życie zespołu, ale warto wyróżnić dwie wybitne postaci – byłych prezesów: Jerzego Laskowskiego oraz Jana Suchomskiego.

Jan Suchomski 2010 mecz Błękitni – Stomil II
Jan Suchomski, podobnie jak wielu innych mieszkańców, nie jest rodowitym Pasymianinem. Pochodził z Czerska w województwie pomorskim, a na Mazury trafił w latach 60. – Znałem Janka odkąd przeprowadził się z rodziną do Pasymia. W końcu pracowałem z jego żoną w szkole. – wspomina były prezes Błękitnych Bohdan Ślaski. W latach 70. i 80. pracował w miejscowej Spółdzielni Kółek Rolniczych. Kilkadziesiąt lat po przyjeździe do mazurskiej miejscowości zaczął angażować się w życie pasymskiego klubu.
– To był cichy, spokojny człowiek, który nie był mocno widoczny, niewiele mówił, ale robił dla Błękitnych naprawdę dużo – mówi Wiesław Nosowicz, były burmistrz Pasymia, a także jeden z najwierniejszych kibiców. Przez wiele lat Suchomski pełnił funkcję sekretarza klubu. W tym czasie Błękitni rozpoczęli swój tryumfalny marsz z A klasy do IV ligi. W 2009 roku został prezesem zarządu i ten czas to jeden z najlepszych okresów w historii zespołu. Błękitni nie byli „ligowym Kopciuszkiem”, a co roku włączali się w walkę o awans do III ligi.
W 2012 roku zrezygnował z funkcji prezesa, ale dalej był związany z LKS-em. – Można powiedzieć, że żył klubem. Prowadził zeszyt gdzie zapisywał wyniki i statystyki. – dodaje Ślaski. Powodem rezygnacji był brak porozumienia władz klubu z burmistrzem w kwestii finansowania drużyny. Mimo odejścia pojawiał się niemal na wszystkich meczach, a starał się także jeździć na spotkania wyjazdowe.
– Był naprawdę oddany temu klubowi do swoich ostatnich dni. – podsumowuje Dariusz Lipka, członek zarządu Błękitnych.

Grażyna Suchomska i pamiątkowa koszulka
Jerzy Laskowski związany z Błękitnymi był przez niemal całe swoje dorosłe życie. Najpierw jako zawodnik, a następnie jako prezes klubu.
– To był solidny środkowy obrońca. – wspomina kolegę z boiska Czesław Chmielewski. – Lepszym piłkarzem był jednak jego starszy brat Ryszard. – dodaje z uśmiechem były zawodnik. – Miał pseudonim „Pasiony”, ponieważ wyjeżdżał do wojska jako szczupły chłopak, a wrócił kilka kilogramów cięższy. – śmieje się Bohdan Ślaski, który również grał z nim na boisku.

Grupowe zdjęcie z lat 60., w dolnym rzędzie pierwszy od prawej Jerzy Laskowski
Dwaj bracia przez lata stanowili ważny element w grze pasymskiego klubu. Jerzy Laskowski jeszcze jako zawodnik zaczął się angażować także w organizację klubu i w 1964 roku został prezesem ówczesnego LZS-u. Stanowisko to piastował, z przerwą w latach 1975-82, aż do 2007 roku! Po tym jak jego miejsce zajął Bohdan Ślaski otrzymał tytuł Honorowego Prezesa Klubu. Już nie jako działacz, a kibic interesował się wynikami oraz tym, co dzieje się wokół Błękitnych. Przez te wszystkie lata poświęcił bardzo wiele klubowi, często też inwestując w to własne środki finansowe. Wiesław Nosowicz zauważa także inną zasługę Laskowskiego.
– Dzięki niemu w klubie pojawił się Darek Lipka, którego nie trzeba chyba żadnemu kibicowi przedstawiać. Obecny członek zarządu Błękitnych potwierdza to: – Tak, to prawda. Pan Jurek nauczył mnie wiele, kiedy zaangażowałem się w działania przy klubie.
- To był naprawdę dobry zawodnik, świetny kolega i znakomity prezes – dodaje Andrzej Kobuszewski, który także pamięta Jerzego Laskowskiego z boiska. – Grał na stoperze z moim bratem Zdzisławem, stanowili zgrany duet.
- Pana Jerzego Laskowskiego poznałem w latach 80. poprzedniego wieku – mówi Cezary Łachmański, obecny burmistrz Pasymia. - Oczywiście nasze kontakty od początku były związane ze sportem gminnym. Od 1993 roku włączyłem się aktywnie w grę i prowadzenie drużyny piłkarskiej "Błękitnych". To jeszcze bardziej wzmocniło moje kontakty z panem Jurkiem. Jako działacz sportowy i prezes klubu był człowiekiem odpowiedzialnym, niezwykle zaangażowanym w to, co robi. Był prawdziwym społecznikiem. Zawsze sumienny i koleżeński. Takich osób jest niestety coraz mniej. Dla mnie pan Jurek pozostanie zawsze w pamięci jako człowiek niezwykle zasłużony dla naszego klubu.
Błękitni musieli pożegnać swoich byłych prezesów w 2015 roku. Na początku stycznia zmarł Jan Suchomski, a w październiku odszedł Jerzy Laskowski. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale nie zgadza się z tym Dariusz Lipka. – Brakuje Ich bardzo… Byli oddani klubowi, poświęcili mu bardzo wiele – podkreśla wieloletni działacz. Bez wahania można nazwać ich legendami pasymskiego sportu.
Listopad to miesiąc, który w naszej kulturze poświęcamy pamięci tych, których nie ma już z nami. Pamiętali o tym także działacze Błękitnych Pasym. Podczas dwóch ostatnich meczów domowych przygotowali pamiątkowe koszulki z nazwiskami Jana Suchomskiego oraz Jerzego Laskowskiego. Podczas spotkania z LKS Różnowo błękitny trykot odebrała Pani Grażyna Suchomska, wdowa po byłym prezesie. W sobotę podczas meczu z Kłobukiem Mikołajki wprawdzie zabrakło rodziny Laskowskiego, ale im także zostanie przekazania pamiątkowa koszulka.
Gdyby żyli pewnie cieszyliby się z wyników Błękitnych, ponieważ pasymski zespół przewodzi ligowej tabeli. Obecni działacze wierzą jednak, że obaj byli prezesi ściskają teraz kciuki za klub gdzieś w Sektorze Niebo...
Paweł Sławiński
włodarze najpierw oddali prawie darmo, a teraz wydadzą 18 mln - mistrzowie zarządzania i gospodarności na skalę światową. No ale kto komu zabroni wydawać lekką ręką nie swoje pieniądze.
Profesor
2025-10-22 12:32:08
No niby fajnie, ale co to ma wspólnego z Kulturą?
ciekawa
2025-10-22 10:06:41
Mnie się chce, aby nad Wisłą zawitał zdrowy rozsądek! Mnie się chce i hariri i pizzy i kebabu, sajgonek, sushi i tam innych potraw tzw. egzotycznych. Nie wspominając o kiełbaskach z jajkiem na śniadanie, a jeszcze grillowany halumi. A co nie wolno? A skąd się to bierze? Stąd, że ludzie są różnych światów kulturowych i dzielą się z tym, co mają najbardziej smakowite. A my zawsze z tymi pierogami i gołąbkami, a zwłaszcza z bigosem. Co do tych potraw nic nie mam, ale jak mogę w Szczytnie skosztować czegoś ciekawego z innych kultur (aby nie napisać z innych światów) to chętnie! No to tak - aby nie napisać wprost. Pozdrowienia.
Szczytnianin po podróżach
2025-10-22 04:12:51
Panie Szepczyński, naprawdę czas na trochę wiedzy, zanim zacznie Pan mówić ludziom, że „opór był zbyt duży”. Wielbark to nie pustynia, tylko spokojna, zielona gmina Warmii i Mazur, gdzie ludzie chcą po prostu normalnie żyć. A Pan chciał im postawić jedne z największych wiatraków w Polsce, a może i w całej Europie, dosłownie kilkaset metrów od domów. Proszę nie mówić, że to „czysta energia”. W Niemczech, które przez lata były wzorem zielonej transformacji, farmy wiatrowe są masowo rozbierane. Okazały się mało rentowne, hałaśliwe, niszczące krajobraz i nieprzewidywalne. Produkują prąd tylko wtedy, gdy wieje wiatr,a kiedy nie wieje, sieć musi być zasilana z gazu albo węgla. To nie ekologia, tylko drogi, niestabilny i dotowany interes. Zamiast niszczyć warmińsko-mazurski krajobraz, powinniśmy inwestować w geotermię, biogazownie, fotowoltaikę dachową i małe reaktory jądrowe (SMR). To są źródła energii przyszłości… czyste, przewidywalne i naprawdę opłacalne. A nie wielkie turbiny, które po 15 latach będą bezużyteczne i których łopat nikt nie potrafi zutylizować. Ludzie z Wielbarka mieli rację, protestując. To nie oni potrzebują edukacji to Pan powinien zrozumieć, że Warmia i Mazury to nie przemysłowy poligon dla cudzych interesów, tylko miejsce, gdzie powinno się chronić przyrodę i zdrowie mieszkańców.
Potok
2025-10-22 00:42:04
Szkoda, że nie padło pytanie o Huntera. Przez krótki czas był jego członkiem ;)
NIetzsche
2025-10-21 17:34:41
40 lat w samorządzie czyli zero wytworzonej wartości przez całe życie. Rzeczywiście jest czego gratulować
Dobre
2025-10-21 16:18:12
już sie nie wroci, teraz jedno dziecko i psiecko. może 2, 3 wnuki albo żadnego. po co robić dzieci na wojne????
Marcel
2025-10-21 11:49:30
Mnie się zawsze wydawało, że lekarze szpitalni, ale i nie tylko, maja przeszkolenie wojskowe. Chociaż wiadomo, że pole walki się zmienia, o czym świadczą doniesienia lekarzy działających na Ukrainie. Ale to wszystko dobrze. Tylko co z pacjentami cywilnymi? W zasadzie wiadomo, co nas czeka. Szpital w Szczytnie jest wzbogacany o różnego rodzaju sprzęt i możliwości (tomografy, rezonanse, oddział rehabilitacji). Tylko czy będzie to dostępne dla mieszkańca powiatu. Bo to może tylko pod kątem operacji \"W\"? No proszę, aby ktoś na to pytanie odpowiedział. Czy to ma być tylko lazaret? Ja wojsku nic nie żałuję, ale cywile, jako zaplecze wojska też muszą mieć jakieś zabezpieczenie...
Taki sobie czytelnik
2025-10-20 20:29:59
Ale o co chodzi z tym szyldem? Bo nie rozumiem. Czy coś się zmieniło?
Zdumiony
2025-10-20 19:17:13
Nareszcie ktoś pomyślał!
Marek
2025-10-20 16:38:45