Rozogi na chwilę stały się centrum pszczelarskiej dyskusji o przyszłości miodu i bezpieczeństwie pasiek. Józef Zysk, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy, nie owija w bawełnę: rynek zalewany jest tanim, fałszowanym miodem, a bez wsparcia dla polskich pszczelarzy i ochrony roślin miododajnych grozi nam świat bez pszczół, bez owoców i bez chleba. – „Świat bez pszczół byłby nie tylko smutny, ale i głodny” – podkreśla. — W tej chwili są takie sposoby fałszowania miodu, że wyprodukowany sztuczny miód ma cechy tego naturalnego pod względem organoleptycznym, zapachowym i w zasadzie, żeby to wykryć, potrzeba specjalistycznych laboratoriów – mówi Józef Zysk, prezes zarządu Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy.
Niedawno w Rozogach odbył się Wojewódzki Dzień Pszczelarza. Jaki cel ma to święto?
Przede wszystkim promowanie produktów pszczelich. Szczególnie polskich, bo nam bardzo zależy na tym, by nasi przyszli konsumenci: mieszkańcy i ci, którzy przyjeżdżają spoza naszego regionu, kupowali produkty bezpośrednio od pszczelarzy.
Wasza działalność, jako związku też jest skupiona głównie na promocji?
W naszej działalności osiągamy dwa główne cele. Po pierwsze, na pewno produkujemy zdrowszy miód niż ten importowany z Chin, więc nasz promujemy. Po drugie, chronimy nasze pasieki, pszczelarzy, zwłaszcza, że są oni w wieku coraz starszym i w końcu może dojść do takiej sytuacji, że zainteresowanie pszczelarstwem w ogóle padnie i wtedy powstanie.
No i będzie problem...
To będzie problem ogromny, bo przecież pszczoły nie przylecą nie wiadomo skąd, aby zapylać nasze sady i ogrody. Warto wspomnieć, że organizacja takich wydarzeń, jak Dzień Pszczelarza, ma też taki sens, że zachęca i przekonuje do tego, że może warto jednak uprawiać pszczelarstwo. Pamiętajmy, że produkcją oni miód, ale też pyłek, propolis, pierzgę. Jeśli nie będzie pszczelarzy, pasiek, to tych produktów też nie będzie. Trzeba też wspomnieć, że pszczoły, pod względem dochodu narodowego są na trzecim miejscu po przemyśle naftowym i zbrojeniowym, żaden inny przemysł, a nawet rolnictwo, nie przewyższa pod względem ekonomicznym pszczelarstwa. Tak więc zainteresowanie naszymi produktami ma duże znaczenie nie tylko dla nas, pszczelarzy, ale też dla naszej krajowej gospodarki.
Pszczelarstwo to zdrowie, dochód i... ekologia.
Tak, pszczelarstwo ma ogromny wpływ na środowisko naturalne. Jaki świat byłby smutny bez pszczół, bez kwiatów, owoców. Mielibyśmy jedynie rośliny, które nie wymagają zapylania przez pszczoły. To trochę za mało. Zabraknie owoców i warzyw, a nawet mleka, bo przecież dużo roślin motylkowych np. koniczyny, jest zapylanych przez pszczoły.
Jeśli pszczelarze teraz mówią o problemach, to jakie wymieniają?
Największym problemem w tej chwili jest wspomniany przeze mnie import miodu, bo jest go naprawdę dużo.
Jest tańszy, prawda?
Tak, jest tańszy, ponieważ w wielu krajach siła robocza jest o wiele tańsza i my nie jesteśmy w stanie konkurować z tamtymi producentami. Jeżeli kilogram importowanego miodu kosztuje w granicach 5 złotych, to o czym my tu rozmawiamy? Jest to miód wątpliwej jakości. Importowany miód jest często mieszany z polskim. Możemy się zorientować, kupując taki miód w supermarkecie. Etykiety zawierają takie informacje. Wiemy, że niektóre transporty były nawet wycofywane z granicy, bo były tak złej jakości. Niestety, wszystkiego się nie wykryje. Obserwujemy w sklepach, w grudniu, czy styczniu, lejący się miód, to już to o czymś świadczy. Coś z jego jakością jest nie tak.
To znaczy, że jest przegrzany, czy oszukany, rozcieńczany?
Myślę, że jedno i drugie. Dlatego, że w tej chwili są takie sposoby fałszowania miodu, że wyprodukowany sztuczny miód ma cechy tego naturalnego pod względem organoleptycznym, zapachowym itd. i w zasadzie, żeby to wykryć, potrzeba specjalistycznych laboratoriów, co rodzi dodatkowe koszty. Fałszerze doszli już do takiej technologii! To trochę tak, jak z pieniędzmi. Dawniej ich zabezpieczenia nie musiały być aż tak skomplikowane, jak dzisiaj. Tak samo jest i w przypadku miodu. W tej chwili wykrywanie zafałszowanego miodu jest dość skomplikowane, dlatego działania wspierające dobrych pszczelarzy są bardzo potrzebne. To sposób na uchronienie się przed fałszowanym miodem sprowadzanym zza granicy, który zalewa nasz rynek całymi tonami. W ostatnim czasie z wybranych pasiek wysłaliśmy próbki miodu do badań, do laboratorium w Estonii. Laboratorium określi bardzo dokładnie DNA. Będzie wiadomo, czy to miód z Warmii i Mazur, terenów Wielkopolski, czy pochodzenia zagranicznego. W ten sposób dążymy do zawężenia pola fałszerstwu.
Ludzie są świadomi tego co kupują?
Często się nad tym nie zastanawiają. Jest tani, to kupują, wierząc, że to miód naturalny. Nie mają świadomości, że nie ma żadnych wartości.
Jest jesień, zima się zbliża, wszyscy kochamy wtedy miód lipowy. Sama kupuję go zawsze na zimę.
No właśnie. Kolejny problem, który pszczelarze zauważają, to wycinanie drzew, takich jak lipy. Pasieki, pszczoły muszą mieć bazę do pozyskiwania materiału, czyli rośliny miododajne. Trzeba współpracować, nawet organizować akcje nasadzania roślin i drzew miododajnych. Przede wszystkim wspomnianą lipę czy akację. Tymczasem obserwujemy, że lip jest coraz mniej, bo są wycinane na skutek różnych drogowych inwestycji, a nie ma wystarczającej ilości nasadzeń tych drzew. To jest wielki problem. Pojawiają się piękne drogi, ale trzeba pamiętać, że jedna duża lipa może dać w ciągu roku do 7 kg miodu. Jak się więc wytnie takich lip sto, albo i więcej, no to są już tony miodu.
Niedawno, kilka lat temu, pojawiła się w Polsce moda na stawianie uli w miastach, na przykład na dachach budynków.
Rzeczywiście, pojawił się taki hit.
Podobno taki miód produkowany przez pszczoły nawet w dużych aglomeracjach, gdzie jeździ sporo aut, jest bardzo dobrej jakości. To prawda?
Tak, to prawda. Jest dobrej jakości. Ta moda ma sens, tylko trzeba zwrócić uwagę na jedną rzecz. Nie można uli z pszczołami wystawić na dachu jak na patelni. Pszczoły nie lubią dużej ilości słońca, a na takim nieosłoniętym niczym dachu jest bardzo gorąco. Potrzebne jest chociaż trochę cienia. Proszę zaobserwować – pszczoły jak się roją, to nie robią tego na pełnym słońcu, szukają miejsca, gdzie jest nieco cienia. Gniazdo też zakładają w miejscach gdzie jest trochę słońca, trochę cienia. My je obserwujemy i takie warunki staramy się wprowadzać w naszych pasiekach. Jeżeli ustawiamy gniazda, to musimy mieć świadomość, że ustawienie ich na dachu, gdzie nie ma ani trochę cienia, nie jest dobrym pomysłem. Sam pomysł stawiania uli w miastach nie jest zły, ale nie powinniśmy tego robić tylko dlatego, że pojawiła się taka moda, tylko trzeba uwzględnić potrzeby i upodobania pszczół, dać im to co lubią, stworzyć środowisko, w którym się czują najlepiej. Przytoczę takie porównanie: Jeśli otwieramy ZOO, to tworzymy zwierzętom takie warunki, jakie są dla nich najbardziej naturalne.
Kiedyś dużo się mówiło o opryskach, pestycydach. Czy to nadal jest palący problem pszczelarzy?
Myślę, że powoli następuje spora poprawa, bo rolnicy są przeszkalani, a sprzęt stosowany do oprysków musi posiadać legalizację, Rolnicy powinni odnotowywać to o jakiej porze i czym pryskają uprawy, i to zazwyczaj robią. Jeśli bowiem nie przestrzegają tych przepisów, to nie tylko ponoszą kary finansowe, ale też są pozbawiani – jeśli się to raz przydarzy - części, a jeśli kolejny raz - to całej dotacji unijnej.
Unia Europejska ich trochę dyscyplinuje?
No tak. Dzisiaj też specjalista od ochrony środowiska może w każdej chwili przyjechać i jeśli ktoś jest nieposłuszny i nie pomaga ustna perswazja, to może się to skończyć mandatem.
Jest jeszcze jeden problem pszczelarzy i ich podopiecznych pszczół. Ostatnio dużo się mówi o szerszeniu azjatyckim.
Tak, to jest poważne zagrożenie nie tylko dla pszczół, ale i dla wszystkich ludzi. Proszę sobie wyobrazić, że ten szerszeń ma sześcio milimetrowy język, a to znaczy, że nasze ubranie, także to specjalistyczne pszczelarza, nie jest w stanie uchronić nas przed ukąszeniem, a jad szerszenia azjatyckiego ma dużą moc. W Japonii ginie od jego ukąszenia kilkadziesiąt osób rocznie. Ludzie kupują pułapki na te szerszenie w kwotach od 20 do 100 euro.
Jest zagrożenie, że do nas ten szerszeń dotrze?
Tak. Wiem, że pojawił się już w Niemczech, jest widywany we Francji, to bardzo blisko nas. Ten owad zabija nie tylko pszczoły, ale też czerw. Potrafi wyniszczyć połowę stanu pasiek, a pszczoły, które przetrwały, boją się wylatywać z uli.
Wróćmy na koniec do sympatyczniejszych tematów. Niedawno w Rozogach, jak wspomnieliśmy, odbył się Wojewódzki Dzień Pszczelarza (pisaliśmy o tym w ubiegłym tygodniu), to doroczna tradycja. Czy za każdym razem to święto odbywa się w innej miejscowości?
Tak. Koła pszczelarzy, które chcą to święto zorganizować, oczywiście w porozumieniu z daną gminą, piszą do nas wnioski, a my, czyli Związek Pszczelarzy, wspieramy to wydarzenie finansowo. Celem, jak wspomniałem wcześniej, jest promowanie pszczelarstwa w całym regionie, dlatego staramy się, by Wojewódzki Dzień Pszczelarza odbywał się za każdym razem w innym miejscu.
Tym razem mogliśmy gościć pszczelarzy z ich wyrobami w naszym powiecie . Dużo mamy tutaj pszczelarzy?
Sporo, bo około 50 osób zajmuje się pszczelarstwem w powiecie szczycieńskim, poza tym tutejsze Koło działa bardzo prężnie. Przypomnę też, że święto, które odbyło się w Rozogach, było bardzo dobrze zorganizowane. Rozpoczęła je msza święta w rozowskim kościele, celebrowana przez księdza Józefa Midurę, później przeszliśmy do amfiteatru gminnego, gdzie odbyła się dalsza część uroczystości. Jestem bardzo wdzięczny pszczelarzom z zarządu z Rejonowego Koła Pszczelarzy Szczytno z prezesem Adamem Błońskim na czele, władzom Gminy Rozogi, wójtowi Grzegorzowi Kaczmarczykowi i pracownikom. Naprawdę ci ludzie włożyli ogrom pracy. Impreza pszczelarska była na bardzo wysokim poziomie. Miło było posłuchać orkiestry strażackiej z Lidzbarka (dawnego Welskiego), zespołów ludowych i dziecięcych, a zespoły ludowe z Kurpi to był miód na nasze serca. W Wojewódzkim Dniu Pszczelarza wzięło udział 16 pocztów sztandarowych i 34 Koła Pszczelarzy. Można było kupić wiele produktów od piwa miodowego po kosmetyki, tworzone z produktów pszczelich. Mam nadzieję, że to kolejne wydarzenie zachęci mieszkańców do kupowania naszych zdrowych produktów, ale też młodych ludzi do tego pięknego rzemiosła, bo nie ukrywam, że bardzo martwi mnie coraz bardziej dojrzały wiek pszczelarzy.
Ewa lubińska
Piękny pomysł zasługuje na mocne brawa oby został zrealizowany
Tomasz
2025-10-29 15:11:22
hahahahha chcieliście socjalizm to macie socjalizm. do roboty na podatki dla Pana
Marcel
2025-10-29 11:35:52
Czy to nie w tych blokach mają \"tanią\" zieloną energię? xd Podobno pod koniec roku ceny ogrzewania mają wzrosnąć nawet o 90%, wtedy zobaczymy jak to jest uśmiechać się z odmrożonymi ustami.
Polak
2025-10-29 09:18:27
Taka krótka prezentacja 100 lat muzeum w Szczytnie, z którego możemy być dumni, bo pewnie wiedzą piąte przez dziesiąte o tej historii instytucji. Państwo z Olsztyna z kolei muszą zaliczyć tzw. \"swoje\". Nie umiemy szanować tego, co mamy u siebie i co stanowi wartość. Ale to nie pierwszy raz. Takie to kompetentne mamy kierownictwa w różnych naszych instytucjach. Szkoda.
Taki sobie czytelnik
2025-10-29 01:48:32
Na tym zajawkowym zdjęciu widać, jak wszyscy się cieszą! Z tych 42 milionów. Ludzie - jak już zajmujecie jakieś stanowiska - to przynajmniej nauczcie się i przyjmijcie jakąś stosowną mowę ciała. Porażka. Tak w zasadzie to po Waszych minach widać tylko i wyłącznie kolejną tragedię, która nas spotka niebawem.
Śmieszek
2025-10-28 13:43:01
Skoro ma 100 lat, to dlaczego prezentacja krótkiej historii Muzeum Mazurskiego?
miejscowa
2025-10-28 09:28:40
To kara za skąpstwo! Jadac ze Szczytna chciałam się wykapac i trzeba płacić za wejście na plażę. Pozagradzali wszystko.
2025-10-27 08:30:15
Jak na dziurę przystało , to tak musi być. A szkoda .
że tak powiem
2025-10-25 07:50:00
Nie tylko w miejscach, o których czytelniczka pisze ale w wielu w centrum, na światłach, na rondzie. Pisze się tylko czego to wlodarz nie zamierza zrobić a światła w mieście nie ma a kanal łączący jeziora wyschnięty na wiór i diabelsko cuchnie. Usmiechnijcie sie brygada heej
Jan
2025-10-24 20:18:08
Na ul. Władysława IV jest dokładnie to samo. Wieczorami późno się zapalają a od samego rana już nie świecą. Oszczędności.....
Mieszkanka
2025-10-24 14:51:30