Poranny widok na Wezuwiusza, pizza zjedzona na schodach w Positano i emocje podczas meczu tenisowego z widokiem na zatokę Neapolitańską. Tak właśnie wyglądała wyprawa Mazurskiego Klubu Tenisowego do południowych Włoch – pełna ruchu, pasji i przygód.
Start z refleksją
Podróż rozpoczęła się nietypowo – od wizyty w Stutthofie. To miejsce, gdzie historia mówi szeptem i krzykiem jednocześnie. Potem przelot z Gdańska do Neapolu, zakwaterowanie w malowniczym Castellammare di Stabia i... nocna pizza.
Na szlaku cytryn i klifów
Pierwszy dzień trekkingowy rozpoczął się wcześnie. Celem było Fiordo di Furore – ukryta plaża między klifami, do której prowadziło ponad 4000 schodów. Nogi bolały, ale widoki rekompensowały wszystko. Dalej szlak poprowadził przez Amalfi, Maiori, Minori aż do Ravello, gdzie część ekipy odwiedziła Villa Rufolo – miejsce, które inspirowało samego Wagnera.
Sentiero degli Dei – Ścieżka Bogów
Drugi dzień wędrówki to prawdziwy hit: Sentiero degli Dei, czyli Ścieżka Bogów. 6 kilometrów między niebem a morzem, z pastelowymi domkami Positano majaczącymi w oddali. Na trasie sok z cytryn za 1 euro i odpoczynek w Nocelle, zanim grupa znowu zeszła w dół – kolejne 2000 schodów. Positano przywitało kolorami, historią i... zatłoczonymi autobusami, które zmusiły ich do dłuższego spaceru po transport.
Capri – luksus z zadyszką
Kolejnego dnia – rejs na Capri. Wyspa zrobiła wrażenie od pierwszego spojrzenia z promu. Rejs dookoła wyspy, Arco Naturale, Grotta Matermania i Ogrody Augusta zapadły w pamięć. W planach były też Villa Jovis i Lysis, niestety zamknięte. Gdy przyszło wracać, zatłoczone busy prawie pozbawiły nas powrotu – udało się złapać taksówkę w ostatniej chwili. Capri? Piękne, ale wymagające.
Neapol i emocje na korcie
Po przeprowadzce do Neapolu nadszedł czas na turniej tenisowy z cyklu Challenger Tour. Emocje gwarantowane – m.in. wygrana Dalibora Svrciny z wyżej notowanym Tajwańczykiem Tsengiem. Wieczorem – spacer nabrzeżem do zamku dell’Ovo i widok na Wezuwiusza w złotym świetle latarni.
Muzea, katakumby i pizza marzeń
Kolejny dzień to eksploracja Neapolu. W planie: Muzeum Capodimonte (dzieła od Botticellego po Warhola), Katakumby San Gennaro, a także Muzeum Archeologiczne – z imponującą kolekcją artefaktów z Pompejów i Herkulanum. Zwieńczeniem był wieczór w historycznym centrum Neapolu, pizza w słynnej pizzerii Antonio Sorbillo i... potarcie nosa Pulcinelli dla szczęścia.
Wezuwiusz i Herkulanum – podróż w czasie
Piątek to klasyk włoskiego południa: wulkan Wezuwiusz i Park Archeologiczny Herkulanum. Widoki z krateru zapierały dech, a spacer uliczkami starożytnego miasta przenosił w czasie. Po południu – Pałac Królewski, Galeria Umberto I i Plac Plebiscytu.
Caserta – włoski Wersal w deszczu
Przedostatni dzień wyprawy upłynął w strugach deszczu – ale nikt się nie poddał. Celem był królewski pałac w Casercie – największy tego typu obiekt we Włoszech. Gigantyczne wnętrza, bogate apartamenty i monumentalne ogrody, choć przemoczone, zachwyciły. W drodze powrotnej – jeszcze ostatnie chwile w Neapolu, szybka kolacja i... pakowanie.
Powrót z niedosytem i wielkimi planami
Niedziela to czas pożegnania – z włoską kawą, Wezuwiuszem i nowymi wspomnieniami. Choć zrealizowano tylko 70% planu, każdy uczestnik czuł się spełniony. Była przygoda, były emocje, było zmęczenie i mnóstwo wspomnień.
A co dalej?
– Plany? Turnieje w Stuttgartcie, Toronto, Montreali, Turynie… a może nawet w Nowym Jorku – uśmiecha się Mariusz Radziszewski, inicjator wyprawy.
Dlaczego usunięto komentarze? Czyżby nie wpisywały się w jedynie słuszną narrację?
Wiesław Nosowicz
2025-07-30 14:57:43
to jest łatanie dziury łatą a nie zabezpieczenie , a prowizorka będzie trwać latami aż budynek sam się rozleci
zdysk
2025-07-30 14:06:51
Mogłaby się wreszcie skończyć moda na te \"Q\", jako uzupełnianie polskich wyrazów. Nadmieniam, że \"Q\" może zakończyć się także rwą - oczywiście kulszową. To jednak zaśmiecanie języka. Może za mało rozwinięty słownik mowy ojczystej? Pamiętacie o określeniu funkcjonującym swego czasu o rodakach w krajach anglosaskich - w wersji fonetycznej podaję - q\'pipl (people)?
Śmieszek
2025-07-30 12:38:00
pamietaj ze to sluzba
jery
2025-07-29 20:40:29
I można za milion a nie za kilkanaście?
Bartek
2025-07-29 19:55:04
Świetna obsługa. Cierpliwość do pacjentów i zawsze wszystko dobrze wytłumaczone.
Viola
2025-07-29 14:28:22
Za takie pieniądze to można całą wodę w jeziorze wymienić na Muszyniankę. A tak serio serio, to ani słowa o kanale łączącym jeziora. Zasypią go, żeby się nowa zdrowa czysta ekologiczna woda nie mieszała z tą inną wodą? I czy nasze, szczycieńskie firmy zarobią na tym? Bo może być tak, że dostaliśmy te pieniądze, aby konkretna firma zgarnęła te pieniądze.
jans
2025-07-29 13:16:31
Fafernuchy i wycinanki to zdecydowanie kurpiowska tradycja. Kiedyś może z osiedleńcami docierała na Mazury.
małpa
2025-07-29 12:24:31
Feminizacja zawodu nauczyciela jest fatalna, zadziobią cię, bo nie piłaś kawki z koleżankami na przerwach, nie robiłaś z nimi na drutach i nie dzielisz się przepisami na jakieś ciasto, czy potrawkę, itp., itd. Boją się, bo usadziły się Panie na swych grzędach i obawiają się \"przesadzeń\".
Taki sobie czytelnik
2025-07-28 15:39:20
Stefcio doznał porażki i to kolejnej.
Rafi
2025-07-28 12:40:41